Donald Tusk podczas wizyty w TVN 24 przyznał, że upadek Platformy Obywatelskiej był blisko i dlatego wrócił do polskiej polityki, by temu zapobiec. Przyznał też, że obecne poparcie dla PO "nie jest szczytem marzeń".
Pełniący obowiązki szefa Platformy Obywatelskiej Donald Tusk był w piątek gościem w "Faktach po Faktach" w TVN24. Był pytany o swoje kandydowanie na przewodniczącego PO w partyjnych powszechnych wyborach 23 października.
- Wróciłem tu w sytuacji dość awaryjnej, pełnię obowiązki szefa Platformy, uznałem jednak, że trzeba jak najszybciej dostać ten pełny mandat, żeby sprawy uporządkować
- mówił. Dodał, że nie ma ani głowy, ani czasu na "wewnątrzpartyjne gry", a Platformie oferuje "silne przywództwo".
Tusk był też pytany, czy jest zadowolony z poziomu poparcia sondażowego dla PO (około 22-25 procent przy ok. 35 proc. dla PiS).
- Mój plan polegał na tym - wracam po to, żeby zatrzymać ten upadek czy katastrofę Platformy, a było blisko. Zakładałem, że do końca roku powinniśmy uzyskać poziom 25 i status siły, która jest zdolna do podjęcia wyzwania
- odpowiedział Tusk.
Przyznał, że poparcie 25 procent to nie jest szczyt marzeń, choć jest wielu liderów, którzy marzą o takim poparciu.