Lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz nie sądzi, by w Platformie Obywatelskiej doszło do walki o przywództwo pomiędzy Donaldem Tuskiem a Rafałem Trzaskowskim. Wyklucza przy tym start w wyborach ze wspólnej listy z PO.
Prezydent Warszawy i wiceszef PO Rafał Trzaskowski zadeklarował wczoraj, że jest gotów wystartować w wyborach na szefa Platformy, jeśli z funkcji tej ustąpi obecny lider PO Borys Budka. Nieoficjalnie mówi się, że rezygnacja Budki jest już przesądzona, a p.o. obowiązki szefa partii ma objąć były premier Donald Tusk. O deklarację Trzaskowskiego był pytany dziś prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz.
- Myślę, że to jest taka trochę zasłona dymna, wszystko tam jest chyba poukładane, a to jest chyba tak, żebyśmy, szczególnie państwo, emocjonowali się tym, co się tam dzieje i Platforma wykorzystuje ten czas, ma przestrzeń medialna i chyba z tego korzysta
- ocenił szef ludowców. "Nie sądzę, żeby tam doszło do bratobójczej walki" - dodał Kosiniak-Kamysz w rozmowie z dziennikarzami w Sejmie.
Kosiniak-Kamysz wykluczył możliwość stworzenia jednej wspólnej listy opozycji. "Nie będzie jednej listy na opozycji. My budujemy blok centrowy i zapraszamy wszystkich, którzy w bloku centrowym chcą się znaleźć" - powiedział lider PSL.