Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Polityka

Nizinkiewicz już nie wierzy w skradzione wybory. Dziennikarz błyskawicznie zmieszany z błotem

Już nawet Jacek Nizinkiewicz wycofał się z opowieści o przeliczaniu głosów – został więc „podróbką dziennikarza” i „durniem na usługach draństwa” – komentuje na X poseł Prawa i Sprawiedliwości Paweł Jabłoński, cytując wpis gorącego zwolennika tezy o ukradzionych wyborach, Adama Mazguły.

- W piątek 27 czerwca 2025 r. Sąd Najwyższy wydał dwa postanowienia, w których pozostawił bez dalszego biegu dwa protesty wyborcze wraz z wieloma tysiącami innych identycznych protestów, które zostały połączone do wspólnego rozpoznania - przekazał w sobotę wieczorem SN. Rozstrzygnięcie z jednej strony ostudziło komentatorów, miękko sugerujących do tej pory, że miało dojść do rzekomego fałszerstwa wyborczego; z drugiej zaś rozwścieczyło tych, którzy wciąż propagują mit skradzionych wyborów.

Reklama

I tak ofiarą Adama Mazguły padł Jacek Nizinkiewicz. Gdy dziennikarz Rzeczpospolitej wprost przyznał na antenie TVN24, że „błędy nie świadczą o istnieniu zorganizowanego fałszerstwa”, został zaatakowany.

„Właśnie słucham, że nie było zamachu na wybory. Ta podróbka dziennikarza nie wie o organizacji wyborczej Czarnka, o aplikacji Mateckiego, o systemie zamiany wyników, o systemie fałszywych, bo jednorodnych komisji, o systemie tworzenia nieważnych głosów wg wytycznych PiS… Wybitny dureń na usługach draństwa” - napisał Mazguła.

Z obu zakpił poseł PiS Paweł Jabłoński. „Już nawet Jacek Nizinkiewicz wycofał się z opowieści o przeliczaniu głosów – został więc „podróbką dziennikarza” i „durniem na usługach draństwa” - pisze na X.

Wskazuje, że – obok Mazguły – w roli głównej dalej pozostaje Tomasz Lis. „Ale ekipę zmontowali” - podsumowuje.

Źródło: niezalezna.pl, X
Reklama