Rafał Trzaskowski jednak oglądał Reset - i korzysta z wiedzy zebranej przez Sławomira Cenckiewicza oraz Michała Rachonia. Brawo - pisze na X Paweł Jabłoński. To w kontekście brutalnej walki, jaką mają prowadzić dwa stronnictwa wewnątrz Platformy Obywatelskiej.
Donald Tusk, Radosław Sikorski bądź Rafał Trzaskowski - premier twierdzi, że nie wystartuje, pozostała dwójka mocno chce, choć pary z ust nie puszcza. I mimo, że opinia publiczna zdaje się być bardziej oswojona z kandydatem Trzaskowskim, to Sikorski ma nie odpuszczać.
Choćby z uwagi na wiek, bo - jak pisze Onet - „dla szefa MSZ przyszłoroczne wybory to ostatni moment na prezydenturę - będzie miał wtedy 62 lata i szanse, że wystartuje w 2030 r., są iluzoryczne”.
„Sikorski świetnie to rozumie i prowadzi wyjątkowo intensywną kampanię, żeby podkopać pozycję Trzaskowskiego i wywalczyć nominację dla siebie” - czytamy dalej.
Widzą to ludzie Trzaskowskiego, którzy „wpadli w lekką panikę”. Sięgają więc po większy kaliber - ustalenia red. Michała Rachonia i prof. Sławomira Cenckiewicza.
„(Ludzie Trzaskowskiego) zaczynają mówić o Sikorskim językiem PiS - że odpowiada za „reset” w relacjach z Rosją za pierwszych rządów Tuska w latach 2007-10 i że dał się nagrać kelnerom z knajpy u Sowy, gdzie pogardliwie mówił o sojuszu z Ameryką, obgadywał innych polityków i bluzgał, jednocześnie objadając się ośmiorniczkami za państwowe pieniądze. Stronnicy Trzaskowskiego intensywnie lobbują u Tuska, żeby wykazać, że Sikorski może przegrać wybory z kandydatem PiS”
- pisze Onet.
Były wiceszef MSZ Paweł Jabłonski odnotowuje, że to wprost sięgnięcie do ustaleń zaprezentowanych w serialu dokumentalnym „Reset”.