Rolnicy mają dopłaty do zbóż, do kukurydzy, nawozów, zakupu maszyn. Właściwie dopłaty do wszystkiego. Rozumiem, że jest to jakiś obszar bezpieczeństwa. Do bezpieczeństwa musimy dopłacać, jasna sprawa. Ale nie przesadzajmy - powiedział w Telewizji Republika poseł Platformy Obywatelskiej Artur Łącki.
Rolnicze protesty od dwóch miesięcy trwają w wielu krajach Unii Europejskiej, także w Polsce. Rodzimi rolnicy zapowiadają, że 20 marca przeprowadzą największą akcję protestacyjną, która obejmie swoim zasięgiem cały kraj.
Niezmiennie padają apele o wyrzucenie do kosza pakietu Zielony Ład, zamknięcia granicy przed napływem produktów rolno-spożywczych z Ukrainy oraz ochrony hodowli zwierząt.
Zdaniem posła Platformy Obywatelskiej Artura Łąckiego, „nie ma problemu ze zbożem wjeżdżającym z Ukrainy, bo jego właściwie już nie ma”. - Problem dotyczy ok. dziewięciu milionów ton, które zalegają w magazynach - mówił w programie Telewizji Republika „W punkt”.
Przyznał, że „za chwilę rolnicy wchodzą w okres żniw i okażę się, że nie ma gdzie zboża składować”. - Ponadto, przy takiej ilości zboże będzie tanie. Nie jak kiedyś, po 1800 złotych, a na przykład po 700 złotych - antycypował.
- Pan premier na ostatnim spotkaniu zadeklarował, że za chwilę jesteśmy w stanie wyeksportować połowę tego zboża. Jeśli to nie jest konkret, to nie rozumiem co nim może być - bronił Donalda Tuska.
Odniósł się do postulatu zamknięcia granicy:
„nie możemy zamknąć granicy z Ukrainą całkowicie, bo sytuacja jest jaka jest. Albo pomagamy tej Ukrainie, chcemy, by walczyła z tą Rosją, albo mówimy „nasza chata z kraja” i róbcie co chcecie. To jest polityka”.
Nadmienił, że „mamy dodatni bilans handlowy, jeśli chodzi o żywność z Ukrainą. Więcej żywności sprzedajemy na Ukrainę niż tej żywności z Ukrainy przyjmujemy”.
Zadeklarował ponownie, że „4,5 mln ton zalegającego w Polsce zboża zostanie wyeksportowane do czasu zbiorów nowych zbóż”.
I dalej:
„rolnicy mają dopłaty do zbóż, do kukurydzy, nawozów, zakupu maszyn. Właściwie dopłaty do wszystkiego. Rozumiem, że jest to jakiś obszar bezpieczeństwa. Do bezpieczeństwa musimy dopłacać, jasna sprawa. Ale nie przesadzajmy”.
- Kiedyś raz już to powiedziałem i wiele hejtu się na mnie wylało, ale prawda taka była. W 2022 roku przed żniwami tona zboża kosztowała 1800 złotych. Wtedy dużo rolników sprzedało zboże, zarobiło takie pieniądze. Ale część powiedziała sobie: „no skoro kosztuje teraz 1800 złotych, to za chwilę będzie kosztować 2800 złotych”. I to zboże sobie zostawili. Też trzeba myśleć. Ci, którzy zostawili i nie sprzedali, nie myśleli - zarzucił rolnikom.