Wczoraj podczas debaty Telewizji Republika, do Końskich przybył poseł Witold Zembaczyński z Platformy Obywatelskiej, aby robić swoje prowokacje. Stał z megafonem, krzyczał, przepychał się, domagał się badania wariografem Karola Nawrockiego. Do tego Zembaczyński i jego sfora zagłuszali pytania od widzów - na jedno Karol Nawrocki nie był w stanie nawet odpowiedzieć, bo po prostu nie słyszał jego treści. Nie potrafili też uszanować poważnej sytuacji chorych dzieci. Mimo próśb Katarzyny Gójskiej, by chociaż w takiej chwili dali wybrzmieć pytaniom o los dzieci, Zembaczyński z kolesiami wydzierali się "Polska cała! Dla Rafała!".
Jak wychwyciliśmy, wśród hałastry Zembaczyńskiego znajdował się Tomasz Nowe, członek sztabu Rafała Trzaskowskiego.
Najwidoczniej jest on człowiekiem do zadań specjalnych Trzaskowskiego, bo był w akcji już na pierwszej debacie w Końskich. Ten samorządowiec związany z Koalicją Obywatelską i bliski współpracownik Sławomira Nitrasa zaledwie pięć dni po tym, jak własną piersią ochraniał wejście do hali, w której odbyła się przedwyborcza debata zorganizowana przez sztab Rafała Trzaskowskiego został... dyrektorem podległego warszawskiemu ratuszowi ośrodka wypoczynkowego "Syrena" w Mielnie. Tomasz Nowe atakował wówczas dziennikarzy m.in. Telewizji Republika.
Trzeba przyznać, że po awansie, udział we wczorajszej debacie w Końskich to dla niego nie lada poświęcenie, jeśli faktycznie wykonuje swoje obowiązki w Mielnie. Z Mielna do Końskich jest w jedną stronę 6-7 godzin jazdy, około 570 kilometrów. Ciekawe, czy szef wypłaci mu delegację...