Po rekonstrukcji rządu nie zostanę wicepremierem ani szefem MON - zapewnił dziś w radiowej Trójce wiceszef PiS wicemarszałek Sejmu Joachim Brudziński odnosząc się do zapowiadanej przez premier Beatę Szydło rekonstrukcji rządu.
Wiceszef PiS pytany o zapowiadaną rekonstrukcję rządu. Podczas poniedziałkowego wywiadu w TVP lider PiS Jarosław Kaczyński zaznaczył, że o zmianach personalnych w rządzie dowiemy się w grudniu.
Brudziński zaznaczył, że "absolutnie ufa mądrości kierownictwa partii".
Wiem, że pani premier Beata Szydło przedstawiła panu prezesowi propozycje rozwiązań. Jak usłyszeliśmy na wspólnej konferencji prasowej Jarosława Kaczyńskiego i pani premier Beaty Szydło, pewne rozwiązania strukturalne, a skoro rozwiązania strukturalne no to trzeba tutaj czasu
- wyjaśnił.
Wicemarszałek podkreślił, że po rekonstrukcji rządu nie zostanie wicepremierem, ani szefem MON.
To są wszystko bardzo miłe dla mnie spekulacje, które pokazują mnie tutaj w roli osoby dalece ważniejszej niż jestem, jest mi bardzo miło, i będę pani za to zawsze wdzięczny. Ale (...) trudno się nie zdziwić, jak się jest tylko cichym i pokornym pracownikiem partyjnej winnicy
- podkreślił. Jak dodał, jego stanowisko "w pełni go satysfakcjonuje".
Brudziński odniósł się też do własnych słów z wywiadu dla TV Szczecin, w którym zaznaczył, że w niektórych resortach, po dwóch latach rządu PiS, "koła buksują".
Jeżeli pani pyta o buksowanie, no to mam na przykład taką uwagę do resortu (gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej) i do mojego serdecznego kolegi, przyjaciela, ministra Marka Gróbarczyka, że mógłby wziąć takiego przysłowiowego "kija", żeby nie powiedzieć lagi, i pogonić tych wszystkich, którzy jakby opóźniają proces budowy promu w stoczni remontowej Gryfia
- zaapelował Brudziński.
Oto mamy armatora, który chce wybudować prom, armator ma środki finansowe, jest stocznia, która może ten prom wybudować, są specjaliści, bo nie takie statki były w Szczecinie budowane, jest w końcu wola i decyzja również polityczna i co się okazuje? Od trzech lat nie możemy przełamać różnego rodzaju niemożności, w tym również z tego powodu, o który pani redaktor zapytała - że jeden resort uważa, że ważniejsze są inne inwestycje i decyzje, bo to jest wszystko ze sobą powiązane
- wyjaśnił wiceszef PiS.