Wydawać by się mogło, ze po wszystkich wybrykach i skandalach z udziałem Lecha Wałęsy, jego wypowiedzi raczej nie mogą już dziwić... a jednak.
- Myślę, że po stronie rządzących można zaobserwować pewną zmianę podejścia do mojej osoby. Jestem gotów do pojednania, ale pod pewnymi warunkami. Obecna władza musi się nawrócić i zaprzestać łamania konstytucji oraz psucia ustroju, który wspólnie zbudowaliśmy. Oni nie mogą szkodzić "Solidarności". Jeżeli zaprzestaną tych działań, to jestem gotów na współpracę. Chcę w tym miejscu również zaapelować do duchowieństwa, by nie mieszali polityki z modlitwą. Podczas środowych uroczystości wszyscy modliliśmy się przecież dziękczynnie oraz składaliśmy Bogu swoje prośby, a arcybiskup Głódź wprowadził w to wszystko politykę. Zmusiło mnie to do tego, by nie słuchać jego politycznego przemówienia i czytać w tym czasie książeczkę. Dziennikarze nie zauważyli tego mojego wymownego gestu. To niedobrze
– mówił Wałęsa na łamach wp.pl.
Po chwili pojawił się również wątek agenturalnej przeszłości. Wcześniej jednak Wałęsa przyznał, że jako pierwsza przywitała się z nim w kościele premier Beata Szydło. Komentował również uścisk dłoni z prezydentem Andrzejem Dudą.
- Pani premier Beata Szydło, gdy przyszła do kościoła jako pierwsza się przywitała. Ja jestem gotów na rozejm i służbę Polsce. Nie pozwolę jednak na niszczenie naszego kraju i będę zawsze szukał rozwiązań, które będą Polaków chronić przed takim działaniem. Z tego nigdy nie zrezygnuję i nie dam się ani przekupić, ani zastraszyć. Niech obecna władza schowa więc wreszcie tą moją rzekomą agenturalną przeszłość, którą sami stworzyli. Przecież ten temat zaczął się wówczas, gdy Kaczyńscy ponieśli klęskę. Niech zaniechają tych działań i wyrzucą wszystkie papiery, które „pokombinowali”. Wówczas będę gotów do współpracy [...] Oni muszą zmienić taktykę, gdyż widzą, że mnie siłą się nie pokona. Lecha Wałęsę można zabić, ale nie pokonać. Mówiłem to zawsze bezpiece i wiedzą to również obecnie rządzącym
– oznajmił Lech Wałęsa.