Że to wszystko czarna legenda, że Holocaust był nieznaczącym elementem bądź go w ogóle nie było. Taka postawa jest oczywiście piętnowana. Jest to próba zakłamania historii, relatywizacja potwornego zła, splunięcie na groby ofiar. W części krajów jest to penalizowane i nazywane kłamstwem oświęcimskim. A tymczasem okazuje się, że w Polsce wciąż są ludzie usiłujący ocieplać wizerunek Adolfa Hitlera. I pracują w „GW”. Bo jak rozumieć wypowiedź funkcjonariusza tego towarzystwa, niejakiego Bartosza Wielińskiego, że dzisiejsza Polska jest jak Niemcy w latach 30.? Weźmy na poważnie najostrzejszą krytykę PiS – jak w tym kontekście wytłumaczyć to stwierdzenie? Że w Niemczech lat 30. największym problemem była fatalna reforma sądów, ograniczenia pracy dziennikarzy w Reichstagu i potencjalne złamanie paragrafu konstytucji. I tyle. Znika zbrodnicza i nawołująca do mordów ideologia nazizmu. Znikają setki zabójstw politycznych, przygotowania do wojny światowej i Holocaustu. Znika cały koszmar nazizmu i jego wyjątkowość na tle innych systemów politycznych tego czasu. Nazizm staje się taki... swojski. Tyle wynika z mądrości pana Wielińskiego. Taki opis Niemiec lat 30. ucieszy neonazioli. I jest kłamstwem oświęcimskim. To kolejne przekroczenie przez funkcjonariuszy „GW” norm cywilizowanej debaty. Niech sobie krytykują PiS, ale bez ocieplania wizerunku nazizmu. Czas, by – dokładnie jak w wypadku dzisiejszych kłamców oświęcimskich – nikt komuś takiemu jak Wieliński nie podawał ręki. Czas też zapytać instytucje i media UE, czy naprawdę chcą dalej mieć coś wspólnego z takimi „ocieplaczami” Hitlera?
Znowu o organie Michnika
Z „Gazetą Wyborczą” jest jak z neonazistami czy neostalinistami. Niemniej nadal to, co sobą reprezentują, jest tak obrzydliwe i podłe, że nie powinniśmy tego bagatelizować. Co więcej, zaistniała pewna zbieżność między „GW” a wielbicielami Adolfa – i o tym będzie ten felieton. Neonaziole w większości zmądrzały. Minęły czasy ostentacyjnego wielbienia nazizmu. Zamiast tego zaczęło się niuansowanie. Że ten nazizm może nie był zbyt fajny, ale bez przesady.