Szybko się okazało, że w produkcji palm olejowych wyspecjalizowała się Indonezja, która zaczęła karczować lasy i podpalać torfowiska, by pozyskać tereny pod plantacje. Symbolem szkód stał się orangutan, który nie wyszedł za dobrze na promocji biopaliw. W Polsce od 2015 r. roi się od głupich, emocjonalnych sporów, które narzucają nam zieloni aktywiści. Ostatnio problemem jest płot, który budowany jest na granicy. Czytam teraz o tym, jakie to mają być złe skutki dla przyrody. Przypomnę przy tej okazji inną bezsensowną awanturę. O szosę narewkowską, która łączy Białowieżę z Narewką. Szlak wyremontowano, a naukowcy – ci sami, co teraz – wieszczyli, że żubry, wilki i rysie będą wpadały pod samochody. Od tamtej awantury minęły cztery lata. Jeszcze nie było przypadku rozjechania zwierzęcia. Ludzie jeżdżą i są zadowoleni, że ktoś zadbał o ich komfort życia. Z płotem będzie tak samo. Warto jednak pamiętać, kto był zielonym ludzikiem Łukaszenki.