Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
,Sylwia Krasnodębska,
08.03.2019 18:20

Zgwałcona dziecięca wrażliwość

Nakładem wydawnictwa Dwie Siostry ukazała się książka dla dzieci „Odpowiedz mi! Dzieci pytają o intymne sprawy”. Jednak pozycja sprowadzająca miłość do seksu i posługująca się wulgarnym językiem jest – wbrew intencjom autorek – żywym przykładem tego, jak o tych delikatnych sprawach z dziećmi nie rozmawiać. A także niejedynym przykładem takiego przekroczenia granic w wytworach popkultury adresowanych do najmłodszych.

Autorki „Odpowiedz mi!” Katharina von der Gathen i Anke Kuhl napisały wcześniej książkę „Intymne życie zwierząt”. Czytając tę pierwszą, można odnieść niepokojące wrażenie, iż tytuły obu pozycji bez większego problemu dałoby się ze sobą zamienić.
„Gdy kobieta woli przerwać ciążę...”

Książka to 99 odpowiedzi na pytania o ludzkie ciało i seks. Wyabstrahowane od uczuć i emocji skupiają się na fizjologicznych procesach i technicznych opisach. Gdy pojawia się pytanie o to, skąd wiadomo, że jest się już dorosłym, nie ma słowa choćby o poczuciu odpowiedzialności i rozwoju emocjonalnym. Popęd seksualny jest porównany do ochoty na lody czy zabawę. „Seks może być bardzo rozmaity. Czasem łaskocze w całym ciele. Gdy partnerzy głaszczą się nawzajem i delikatnie całują, jest łagodny i spokojny. Innym razem przypomina jazdę kolejką górską albo bijatykę, której towarzyszą dzikie wrzaski. Można go przeżywać bardzo intensywnie. I za każdym razem jest trochę inaczej” – to jedyna odpowiedź na pytanie o to, jaki jest seks. Dlaczego w rozwinięciu tej definicji nie ma miejsca na uczucia, miłość, dojrzałość? Dzieci dowiadują się również, że homoseksualna para może mieć dziecko. „Lesbijki proszą czasem znajomych mężczyzn, by dali im nasienie, [...] a geje mogą poprosić jakąś kobietę, by urodziła dla nich dziecko”. Opis cyberseksu jest również czysto techniczny: „niektórzy się przy tym masturbują. A więc chodzi o to, że ludzie nie spotykają się osobiście, aby uprawiać seks, lecz robią to, siedząc przed swoimi komputerami”. W zestawie jest też pytanie o to, kto to jest dziwka. O aborcji przeczytamy: „czasem jednak kobieta woli przerwać ciążę, to znaczy dokonać aborcji. W wielu krajach można to w pierwszych tygodniach ciąży zrobić w gabinecie lekarskim”. Ciekawe, że książka tak odważnie i technicznie traktująca sprawy seksu i sprowadzająca je głównie do czynności fizycznych, posługuje się enigmatycznymi określeniami „przerwać ciążę” czy „aborcja”. I de facto w ogóle pojęcia aborcja nie wyjaśnia.

Kto kogo molestuje

Książka „Odpowiedz mi!” jest przeznaczona dla dzieci od 10. roku życia. „Zdajemy sobie sprawę, że odbiór »Odpowiedz mi!« może być tak różny, tak jak różna jest wrażliwość czytelników w odniesieniu do tej tematyki. Uważamy jednak, że książki takie jak ta są po prostu potrzebne” – czytamy we wstępie publikacji wydawnictwa Dwie Siostry. Pytania o to, czy dziesięciolatek powinien czytać o tym, że ludzie masturbują się przed komputerem albo że cyberseks jest zwyczajnym zjawiskiem, pozostają bez odpowiedzi.

W „Odpowiedz mi!” opis wytrysku jest skonstruowany w sposób bliski uprzedmiotowieniu chłopców. Warto być czujnym. W dobie ostrzegania dzieci przed ryzykownymi zachowaniami innych i uczenia ich radzenia sobie z próbami molestowania może się okazać, że treści książek, które rzekomo mają w tym pomóc, mogą jako pierwsze naruszyć godność dziecka.

O tym, jak rozmawiać z dziećmi o seksie, by nie wyrządzić im krzywdy, a zaopatrzyć w niezbędną wiedzę, pisał choćby doktor psychologii Szymon Grzelak w książce „Dziki ojciec”: „To, co dobre, piękne, naturalne, powinno stanowić fundament – to, co trudne, złe, nieuporządkowane, jest wyjaśniane w drugiej kolejności i w odniesieniu do dobrego fundamentu. W wychowaniu dziecka w okresie dojrzewania zasada ta ma zastosowanie ze względu na fakt, że kształtowanie się dojrzałej tożsamości płciowej jest możliwe tylko wokół tego, co dobre, piękne, naturalne”. Grzelak podkreśla, by rozmawiać o seksie pozytywnie i z troską. A najwłaściwszą chwilą na rozpoczęcie takich rozmów jest moment, w którym dziecko samo zacznie pytać.

Animowana pornografia

Okazuje się, że niewinne kreskówki dla dzieci mogą zawierać treści pornograficzne. Facebookowe strony, które śledzą dziecięce produkcje, prezentując dwuznaczne kadry, cieszą się ogromną popularnością. Internauci prześcigają się w odkryciach. Znaleźć można sceny z „Małej syrenki”, gdzie jeden z bohaterów ma erekcję, internauci doszukali się napisu „sex” na niebie w jednym z kadrów „Króla lwa”, a żółw ninja chwyta jedną z bohaterek za pierś. Screen goni screen. Trudno nie odnieść wrażenia, że nie wszyscy zaangażowani w temat śledzenia tego typu przekroczeń w bajkach prowadzą swoje poszukiwania w trosce o dzieci. Nie zmienia to jednak faktu, że liczba bajek przedstawiających kształtne bohaterki w bardzo kusych ubraniach jest zatrważająca. Studio Walta Disneya nieraz musiało tłumaczyć się z rysunków, które powinny być dzieciom zakazane. I z pewnością nie jest to nowa moda. Warto wspomnieć choćby słynną, nagrodzoną Oscarami animację „Kto wrobił królika Rogera” z 1988 r. Jedną z bohaterek filmu była bardzo ponętna Jessica Rabbit. Animowana postać o obfitych kształtach zachowywała się w wielu scenach bardzo prowokująco. W pewnym momencie twórcy pokazali bohaterkę rozchylającą uda i prezentującą intymne części ciała. Wybuchł skandal. Studio Walta Disneya odpowiedziało wtedy: „Trzeba być naprawdę znudzonym, żeby wyłapać w filmie takie rzeczy. My nigdy nie byliśmy świadomi nagości naszej bohaterki, a cała sprawa to głupi żart animatorów, którego nie udało nam się wyłapać przed premierą filmu”.


Tekst ukazał się w miesięczniku „Nowe Państwo” nr 1 (154)2019

Reklama