Słowacy grali poprawnie, umieli wykorzystać swoje atuty, ale daleko im do europejskiego topu. Okazało się, że towarzyskie mecze przed Euro 2020 nie były kamuflażem portugalskiego szkoleniowca, ale odzwierciedlały faktyczną kondycję naszej kadry. Niepewna defensywa, trudności w konstruowaniu akcji ofensywnych, niewiele celnych strzałów na bramkę rywali to powtarzające się grzechy Biało-Czerwonych. Po raz kolejny zawiedli liderzy. Robert Lewandowski był niewidoczny, Piotr Zieliński nie kreował, Grzegorz Krychowiak bezsensownie tracił piłki i nieodpowiedzialnie faulował, a Wojciech Szczęsny nie pomógł w bramce. W sobotę mecz o wszystko z Hiszpanią. Niestety historia uczy, że takie spotkania zazwyczaj nie kończą się dla nas happy endem.