Oznacza to, że rosyjskie służby mają dostęp do danych, które Wireless Lab zbiera i przechowuje. Nie oznacza to oczywiście, że rosyjskie specsłużby jakoś szczególnie interesuje zdjęcie przeciętnego Kowalskiego. Jednak warto wiedzieć, że nabijając Rosjanom bazę danych zdjęciami milionów osób, pomagamy rozwijać się technologii, która za chwilę może zostać wykorzystana do innych celów niż do śmiesznych fotomontaży.