Obrazki przepychanych dziennikarzy jakoś niezbyt pasują do deklaratywnego przywiązania Trzaskowskiego do wolności słowa i demokracji. Kompromituje się on w co drugim słowie wypowiadanym w przemowach na wiecach z elektoratem KO.
Wystarczy, że coś go zdenerwuje, i już się „podpala”. Może faktycznie najlepszym sposobem na podniesienie topniejącego poparcia dla Trzaskowskiego byłoby schowanie go do piwnicy przed ostatnią prostą kampanii wyborczej.