Ci ostatni udowadniają z kolei, że jeżeli nie wyłączymy spalania węgla, to wszyscy się ugotujemy, mimo że jeszcze dwa miesiące temu można było wnosić z zimna, że wcale się nie ociepla. Powiem Państwu szczerze, nie umiem ocenić, kto w tych sporach ma rację. Zjawisko jest trudne do rozpoznania, ale tak jakoś mam wewnętrzne przeczucie, że nasze obawy i depresje klimatyczne za 100 lat będą tak śmieszne jak realne konferencje naukowców, którzy na początku XX wieku zastanawiali się, co zrobić z końskim łajnem, które miało przykryć Londyn. Prognozowanie historii ludzkości 80 lat do przodu ma taki sens jak zadanie z pierwszej klasy szkoły podstawowej pt. „Świat za 100 lat”. Gdyby wszystko się sprawdziło i miałbym rację, to wszyscy byśmy mieli czapki ze śmigiełkiem i latali dzięki nim do pracy. Jednego jednak zwolennikom globalnego ocieplenia szczerze zazdroszczę. Bezkrytycznej wiary w to wszystko. Klimatyczny deadline był już przekładany tyle razy co kartkówka z matematyki w klasie tępaków. Biegun miał się roztopić jakieś 7 lat temu, a wraz z tym miały zniknąć niedźwiedzie polarne. Wszyscy mówią o trosce o planetę, a konsumują jeszcze więcej niż 20 lat temu, nie widząc w tym żadnej sprzeczności. Na konwencje klimatyczne od 30 lat fruwa się samolotami, a efekt takich podróży poza spaleniem hektolitrów zasobów jest w zasadzie żaden. Jednocześnie od półtora roku malutki patogen pokazuje, jak mało znaczy ludzkość z całą medycyną i nauką. Koronawirus poza wszystkim powinien nauczyć nas pokory. Widać, że nie uczy. Nadal naukowcy są w stanie bez zmrużenia oka powiedzieć, że jeżeli w Polsce nie zaprzestaniemy emisji dwutlenku węgla, to temperatura wzrośnie dwa stopnie więcej za 100 lat. Niby znają się i mają za sobą autorytet naukowy, ale w sumie nie mogę się oprzeć wrażeniu, że ktoś tu robi mnie w konia. I oczywiście zarabia na tym wielkie pieniądze.
Wróciło ocieplenie klimatu!
Jeszcze dobrze nie umilkły głosy o tym, że klimat się wcale nie ociepla, bo w maju i kwietniu było zimo, a już po kilku ciepłych dniach ruszyli do boju zwolennicy globalnego końca świata.