Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
,Konrad Wysocki
01.04.2025 11:30

Wodzenie za nos

Zaufać Putinowi to jak podać rękę diabłu. Coraz częściej dostrzega to amerykańska administracja w kontekście toczących się negocjacji pokojowych ws. Ukrainy. Kijów w większości zgadza się na przedkładane propozycje (choć nie bez perturbacji), podczas gdy Rosja piętrzy żądania i deklaruje, że o żadnych ustępstwach nie będzie mowy.

Z jednej strony Kreml zapewnia o chęci dojścia do porozumienia, z drugiej zaś nie zaprzestaje ataków na Ukrainę. Putin przegrupowuje żołnierzy, ściąga posiłki od zaprzyjaźnionej Korei Północnej, a rosyjska gospodarka produkuje więcej, niż potrzeba do działań wojennych na Ukrainie. Czy w takiej scenerii można wierzyć zapewnieniom Rosji, że chce deeskalacji? Wątpliwe. Putin wodzi Zachód za nos, próbuje ugrać jak najwięcej i stworzyć coś w rodzaju quasi-rozejmu. Minie kilka tygodni, a Rosja może ruszyć z kolejną kontrofensywą na Ukrainie. Przeciągnie to negocjacje i wzmocni pozycję Kremla przy rozmowach. By tak się nie stało, administracja Donalda Trumpa i on sam muszą znacząco zaostrzyć kurs wobec Rosji. Straszenie cłami może nie wystarczyć, bo Putin już nie takie groźby słyszał od Zachodu. Jaki miały one efekt, wszyscy doskonale wiemy.
 

Reklama