Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
,Ryszard Czarnecki,
07.02.2022 17:15

Wciąż jest czas i przestrzeń dla dyplomacji

Czy dyplomacja jest jedyną siłą, której można zaufać w krytycznej sytuacji na Ukrainie? Napięcie u granic naszego wschodniego sąsiada wciąż narasta, a strony konfliktu codziennie wydają coraz ostrzejsze oświadczenia. Nie ma jeszcze wojny, ale nie można też mówić o pokoju. Wciąż jednak otwarte są kanały dyplomatyczne, a politycy z różnych państw starają się prowadzić rozmowy z nadzieją na zakończenie kryzysu.

Tymczasem konkretną przeszkodą w dalszych negocjacjach, a także ich przedmiotem, jest koncentracja wojsk Federacji Rosyjskiej w pobliżu Ukrainy. Od NATO po Unię Europejską płyną niezliczone apele o deeskalację napięcia, ale jak dotąd żaden z nich nie odniósł skutku. Z jednej strony administracja amerykańska otwarcie wyraża zaniepokojenie możliwym rozwojem sytuacji militarnej, z drugiej zaś Rosja wydaje się gotowa do działania. W liście do władz w Moskwie sekretarz stanu USA Antony Blinken napisał niedawno, że Waszyngton widzi „obiecującą ścieżkę działań dyplomatycznych” wiodącą do ograniczenia kryzysu, podkreślając zarazem, że Stany Zjednoczone są zobowiązane do utrzymania i obrony suwerenności oraz integralności terytorialnej Ukrainy, tak jak wszystkich państw na świecie.

Reakcja Waszyngtonu

Prezydent USA Joseph Robinette Biden i jego główni europejscy sojusznicy przeprowadzili rozmowę telefoniczną jako swoistą demonstrację siły, aby dać sygnał, że kraje zachodnie mają jednolite stanowisko. Według komunikatu Pentagonu USA postawiły w stan gotowości 8,5 tys. żołnierzy na wypadek rosyjskiej mobilizacji. „Jest jednak czas i przestrzeń na dyplomację” – powiedział rzecznik Pentagonu John Kirby, podkreślając wiarę amerykańskiej administracji w rozwiązania dyplomatyczne, co wbrew temu, co dzieje się na Wschodzie, jest dobrą wiadomością.

NATO, które oświadczyło, że zwiększy swoje siły wojskowe w Europie Wschodniej, wezwało jednocześnie Rosję, aby „spróbowała podążać ścieżką dialogu i znaleźć rozwiązanie polityczne”. Sekretarz generalny Sojuszu Jens Stoltenberg wyraził opinię, że choć „mamy nadzieję i staramy się wypracować korzystne rozwiązanie sytuacji, doprowadzić do deeskalacji konfliktu, to jesteśmy też przygotowani na najgorsze”.

Europa w gotowości?

Ze strony państw europejskich na przykład Francja dość twardo – jak na Francję – przestrzegła Rosję, że w razie ataku: „Nastąpi odpowiedź, a jej koszty (dla Rosji) będą bardzo wysokie” – tak jednoznacznie ujął to prezydent Francji Emmanuel Macron, zwracając się do opinii publicznej na konferencji prasowej przed rozmowami z kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem. Zasygnalizował również, że Zachód jest w pełni zjednoczony. Rosja tymczasem wielokrotnie zaprzecza twierdzeniom, że planuje ofensywę. Nie zmienia to jednak faktu, że w ostatnich tygodniach rozmieściła w pobliżu Ukrainy ok. 100 tys. żołnierzy. 

I niezależnie od oceny sytuacji oczywiste jest, że w strefie konfliktu znajduje się ludność cywilna. Przez ostatnie tygodnie ludzie ci żyli w strachu, czy nie staną się obiektem bezpośredniego ataku ze strony Moskwy. Zamiast pokazywać kły, aby uzyskać więcej korzyści politycznych i gospodarczych w regionie lub szerzej – geopolitycznych, strony konfliktu muszą zachowywać się racjonalnie i myśleć o humanitarnym wymiarze kryzysu. Dotyczy to przede wszystkim potencjalnego agresora, czyli Kremla. W istocie głównie to należy brać pod uwagę. Dyplomacja, która oferuje pokojowy proces w celu zażegnania konfliktu, jest tutaj najlepszym wyborem. To jest oczywiste i wcale nie trzeba tu wymyślać koła. 

Ze swojej strony Polska zdecydowała się dostarczać broń na Ukrainę. Polski rząd zatwierdził dostawy dla naszego wschodniego sąsiada broni przeciwlotniczej, amunicji oraz dronów. Zatwierdzenie tej decyzji przez władze w Warszawie zostało określone przez polskiego ministra obrony Mariusza Błaszczaka jako dobra wiadomość. To skutek niedawnego spotkania premiera Mateusza Morawieckiego z ukraińskim prezydentem Wołodymyrem Zelenskim w Kijowie. Morawiecki mówił wcześniej, że Polska dostarczy Ukrainie kilkadziesiąt tysięcy sztuk amunicji oraz amunicji artyleryjskiej, systemy obrony powietrznej, a także lekkie moździerze i drony rozpoznawcze.

Turcja wchodzi do gry

W kontekście kryzysu na Wschodzie konkretna propozycja wyszła w tym tygodniu ze strony tureckiej – prezydent Recep Tayyip Erdoğan w wywiadzie telewizyjnym otwarcie wezwał prezydenta Rosji Władimira Putina i prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zelenskiego do spotkania przy stole negocjacyjnym w Turcji. W celu zatrzymania eskalacji działań militarnych Turcja jest gotowa gościć dwóch przywódców – zadeklarował Erdoğan, podkreślając zarazem: „Jesteśmy gotowi zrobić wszystko, co konieczne. Przekazałem te wiadomości prezydentowi Putinowi i prezydentowi Zelenskiemu”. Kreml natychmiast odpowiedział na wezwanie Erdoğana i potwierdził, że Putin przyjmuje zaproszenie tureckiego przywódcy. Gdy tylko sytuacja związana z pandemią koronawirusa i obowiązki na to pozwolą, Putin odwiedzi Turcję – zakomunikowała Moskwa, co jest kolejną dobrą wiadomością. Również z punktu widzenia pewnej gry dyplomatycznej, jaką prowadzi Turcja. 

W ostatnim czasie kraj ten podjął wiele kroków dyplomatycznych i konkretnych działań w celu normalizacji swoich stosunków z różnymi sąsiadami, zarówno istotnymi i rozgrywającymi na arenie międzynarodowej, jak i mniej ważnymi. Od Syrii po region Zatoki Perskiej możemy obserwować liczne działania tego typu. Tureccy politycy i dyplomaci wielokrotnie ostatnio podkreślali, że w ramach nowego otwarcia kraj ten przywiązuje najwyższą wagę do aktywnego udziału w inicjatywach dyplomatycznych mających na celu deeskalację napięć w różnych częściach świata.

Od momentu zaostrzenia się kryzysu na linii Rosja–Ukraina dostrzegamy wiele tego typu działań po stronie tureckiej, która konsekwentnie stara się przekonać Rosję i Ukrainę, aby dały szansę dyplomacji. Turcja podejmuje takie kroki nawet wbrew temu, że może to zaszkodzić partnerstwu z Federacją Rosyjską. Prezydent Erdoğan powiedział, że byłoby nierozsądne, aby Rosja dokonała zbrojnego ataku, stwierdziwszy wprost, że „istnieje potrzeba dialogu, a więc wysłuchania Rosji i wyeliminowania jej uzasadnionych obaw o bezpieczeństwo” (sic!). 

Wszystkie strony konfliktu powinny pamiętać, że w żadnej wojnie nie ma zwycięzcy. Dotyczy to też konfliktu na Ukrainie. Niezależnie od tego, jakie stanowisko prezentuje dane państwo, głos każdego kraju musi być wysłuchany. Należy też pamiętać, że jeśli obecny kryzys na Wschodzie przerodzi się w wojnę na Ukrainie, to będzie to miało bezpośrednie i pośrednie długofalowe koszty dla całego regionu.
 


Jest to polska wersja artykułu „Diplomacy sole power to trust in Ukraine tension”, który ukazał się w tureckim dzienniku „Daily Sabah”, wydawanym w języku angielskim. Nadtytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji „Gazety Polskiej Codziennie”.