Bo bez anihilacji Polski postępu być nie może. Polska to nienormalność, wstecznictwo i zabobon. Polska, gdzie straszą Kolbe, Pilecki i Ulmowie, to przeszkoda na drodze ku lepszemu światu. Dawanie satysfakcji rządzącym i ich posłusznym narzędziom poprzez stwierdzanie, że ich cynizm nas szokuje, to wiatr w ich żagle. Tu potrzebny jest realny opór. Bo w tym szaleńczym planie nie chodzi tylko o nasze państwo, chodzi o „nowego człowieka”. Takiego, który nie odróżniając dobra od zła, nie będzie się dziwił niczemu, wszystko przełknie. Spektakularne popieranie, a potem krytyka paktu migracyjnego to w istocie szokująca „zmiana narracji”, ale przede wszystkim pozbawianie znaczenia słów, zacieranie różnic między prawdą a kłamstwem. Podobnie jak wyrzucanie wizerunków bohaterów narodowych z Muzeum II Wojny Światowej. Sprzeciw wobec kłamstwa musi być dla „ludzi postępu” nieustającym szokiem.
W centrum eksperymentu
Wszyscy są dziś „zszokowani”. Mnożą się raporty o kolejnym zdziwieniu polityków i ekspertów na wieść o następnej kuriozalnej decyzji ekipy rządzących. A przecież ci ludzie i ich posłuszne narzędzia wykonują tylko metodycznie swój plan. Wykuty pracowicie w kuźniach postępu, zapewne nie wczoraj.