Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Unijna gra w politykę klimatyczną

W cieniu decydującego głosowania nad powołaniem nowej Komisji Europejskiej przez Parlament Europejski na sesji w Strasburgu odbywały się inne ważne debaty i zapadły pewne decyzje. Omawiano m.in. stanowisko na konferencję ONZ ws. zmian klimatu 2–13 grudnia (COP25 w Madrycie).

Formalnie związane to było z tzw. pytaniami ustnymi zadanymi w związku z tym przez siedmioro posłów z komisji ochrony środowiska naturalnego, zdrowa publicznego i bezpieczeństwa żywności – w tym przez europoseł PiS Jadwigę Wiśniewską.

Europa: najambitniejsza polityka klimatyczna i milczenie Rosji

Szczyt klimatyczny to autorski projekt sekretarza generalnego ONZ, byłego socjalistycznego premiera Portugalii Antónia Guterresa. W Hiszpanii w grudniu okaże się zapewne po raz kolejny, że to Europa, w tym Unia Europejska, ma najambitniejszą politykę klimatyczną, co kontrastuje z deklaracjami w tym zakresie władz USA, Rosji i Chin. Przypomnę, że to nasz kraj w grudniu 2018 r. w Katowicach zorganizował konferencję COP24, co pokazało, że Polska jest aktywnym graczem, gdy chodzi o politykę klimatyczną, i obaliło pokutujące mity, że rząd PiS blokuje zmiany w tym obszarze. Przed nami prezydencja Chile w COP. Polska będzie nadal aktywnie brała udział w globalnych negocjacjach w trosce o własne interesy.

Oczywiście pamiętamy, że dla nas głównym odniesieniem jest Unia Europejska. Tutaj mamy do czynienia ze swoistym wyścigiem między instytucjami unijnymi. Oto bowiem szczyt Rady Europejskiej w grudniu tego roku ma podjąć w tym zakresie istotne decyzje. A tymczasem niezależnie od niego nowa Komisja Europejska ma przedstawić – zgodnie z zapowiedzią przewodniczącej Ursuli von der Leyen – po 100 dniach swojego funkcjonowania założenia nowej polityki klimatycznej łącznie z doktryną neutralności klimatycznej. W praktyce ma to więc nastąpić na posiedzeniu PE w Strasburgu 9–12 marca lub posiedzeniu PE w Brukseli 30–31 marca.

Te różnice między Radą a Komisją wpisują się w pewną tendencję, coraz bardziej dostrzegalną w Unii, dotyczącą sporów między instytucjami UE. Tak było w przypadku powiązania unijnego budżetu z oceną stanu praworządności w krajach członkowskich Unii (kompletnie skrajne stanowiska w 2018 r. Komisji Europejskiej z jednej strony, a Europejskiego Trybunału Obrachunkowego z drugiej) oraz w kwestii uchodźców (wyraźny konflikt między stanowiskiem Rady i Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w 2019 r.).

Kto zapłaci za transformację? Ucieczka bogatych

Polska chce transformacji energetycznej, a jednocześnie nie jest w stanie jej przeprowadzić bez znaczącej, realnej pomocy ze strony Unii. Kompromis w kwestii celów polityki klimatycznej z polskiego punktu widzenia musi się opierać na czterech głównych fundamentach: 1. konieczność zachowania konkurencyjności gospodarki europejskiej (w tym polskiej); 2. sprawiedliwość społeczna transformacji – nie kosztem biedniejszych krajów i biedniejszych grup społecznych; 3. respektowanie uwarunkowań krajów członkowskich UE; 4. prawo państw Unii do uszanowania miksu energetycznego.

Te fundamenty zostały zaakceptowane przez szczyt Rady Europejskiej w czerwcu 2019 r. Teraz czekamy na konkretne propozycje wsparcia finansowego dla Polski ze strony przewodniczącej KE Ursuli von der Leyen. Według niepotwierdzonych informacji Komisja Europejska ma nam zaoferować pulę rekompensat za przekształcenia w obszarze energetycznym w kwocie 5 mld euro, tymczasem realne koszty naszego państwa mają wynieść… przeszło 40 razy więcej. W wypadku Czech i Węgier te koszty będą oscylowały w granicach 100 mld euro, a więc ponad dwa razy mniej niż dla Rzeczypospolitej.

Polska nie może się zgodzić z sytuacją, w której absolutnie wszystkie najbardziej energochłonne lub najbardziej emisyjne usługi będą produkowane lub wykonywane poza UE27 (lub UE28). Rząd Polski kategorycznie domaga się, aby polityka klimatyczna UE odzwierciedlała różnicę w poziomie rozwoju gospodarczego krajów członkowskich Unii, a także respektowała ich prawo do samodzielnego kształtowania krajowego miksu energetycznego. Unia musi też akceptować różnice istniejące na Starym Kontynencie w kontekście kapitału w sektorze energetycznego oraz różnice zamożności poszczególnych krajów mierzone w PKB per capita.

Ważne jest, aby polityka UE była społecznie akceptowana. Nie chcielibyśmy, aby Polska w wyniku błędnych decyzji Brukseli stała się areną rozruchów, starć i demonstracji, które mogliśmy obserwować co weekend we Francji (żółte kamizelki) oraz ostatnio w Holandii. Teoretycznie nowa przewodnicząca Komisji Europejskiej akceptuje jedno z głównych uzgodnień COP24 w Katowicach, czyli Deklarację sprawiedliwej i sprawnej transformacji. Ten przyjęty w Polsce postulat został zaaprobowany już przez 56 podmiotów konwencji klimatycznej ONZ, w tym właśnie przez Unię Europejską.

Diabeł (albo Bóg!) tkwi w szczegółach

Co proponuje UE, jeśli chodzi o politykę klimatyczną? Przede wszystkim to „nowy ład europejski”, czyli faktyczne zwiększenie redukcji emisji do 50 proc. Niektórzy proponują nawet 55 proc., choć to raczej wytrych negocjacyjny. Unia chce też rewizji celów OZE (odnawialnych źródeł energii) i efektywności energetycznej, wreszcie osiągnięcia neutralności klimatycznej za 31 lat.

Te ambitne cele ma wspierać Fundusz Sprawiedliwej Transformacji. Rzecz w tym, że diabeł tkwi w szczegółach: różnice między oczekiwaniami ze strony państw naszego regionu, w tym Polski, a tym, na co chcą się zgodzić najbogatsze państwa w UE, są olbrzymie. Ale też nie wiadomo, czy ów fundusz pomocowy dla naszego kraju i naszych sąsiadów z regionu będzie częścią pakietu i kiedy będzie przedstawiony: czy w tym samym terminie co polityka energetyczna, czy też będzie swoistym aneksem ogłoszonym później? „Bóg siedzi w szczegółach” – mówi żydowskie przysłowie.

„Diabeł tkwi w szczegółach” – głosi zaś polskie powiedzenie. Albowiem konia z rzędem temu, kto wie, czy odpowiednie zapisy europejskiego pakietu klimatycznego miałyby jednoznacznie wskazywać, w jaki sposób osiągnąć owe cele. Czy na przykład przez liniową redukcję emisji z sektorów objętych unijnym systemem handlu uprawnieniami do emisji ETS i nieobjętych ETS?

Komisja Europejska już oceniła, że aby osiągnąć cel neutralności klimatycznej do połowy tego wieku, konieczne będą inwestycje na poziomie do 300 mld euro rocznie. Cóż zrobić, jeżeli tylko sama Polska może zgłosić aspiracje do dwóch trzecich tej kwoty? Oto jest europejskie pytanie A.D. 2019…
 

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie,

Ryszard Czarnecki