Jakże się myliłem. I tak przedstawiciele ratusza oburzyli się, że „nikt z nimi tego nie konsultował”. Pojawiły się też głosy domagające się „przeprowadzenia referendum i spytania warszawiaków o zdanie” (ciekawe, czy helsińczyków pytano?). A na koniec wyszedł potomek jednego z projektantów Grobu Nieznanego Żołnierza i powiedział, że miejsce powinno być „trwałą ruiną” i on się na odbudowę wysadzonego przez Niemców pałacu nie zgadza. To ostatnie to akurat nienowy pomysł – tak chcieli po wojnie zrobić komuniści z całą Warszawą. Miała pozostać „trwałą ruiną” na trwogę przed faszyzmem. I tylko nie opuszcza mnie wrażenie, że jeśli nie zaczniemy się dogadywać w sprawach najprostszych, to i z nas w końcu zostanie nie tylko „trwała ruina na trwogę”, ale nawet i nie kamień na kamieniu.