Donald Trump w swojej mowie inauguracyjnej nie wspomniał o wojnie na Ukrainie. Nie wymienił państw Ukraina i Rosja. Powiedział jednak ogólnie, że przez lata administracje USA wspierały inne kraje, pomagały im się bronić, jednocześnie nie umiejąc zapobiec wojnom.
Wśród jego pierwszych decyzji nie było jednak wstrzymania dostaw broni dla Ukrainy ani innych krajów, jak Izrael czy Tajwan. Co więcej, zaraz po przybyciu do Białego Domu Donald Trump skrytykował Władimira Putina za, jak się wyraził, odrzucenie umowy prowadzącej do przerwania wojny na Ukrainie. Nie wiadomo, jaka była treść umowy, rzeczywiście jednak Putin stawia zaporowe warunki dla rozmów i nasila jeszcze bardziej ataki na Ukrainę. Trump stwierdził, że swoimi działaniami Putin „niszczy Rosję”, która będzie miała „duże kłopoty”. Jednocześnie pochwalił prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, który jego zdaniem gotów jest na zawarcie pokoju. Trump obiecywał, że zakończy wojnę na Ukrainie w 24 godziny, może trochę dłużej. Wiadomo było, że to niemożliwe, musi więc wskazać winnego. Okazuje się, że za winnego uznał Putina. Interesujący rozwój sytuacji.
Autor jest dziennikarzem TV Biełsat