Wiceprezydent J.D. Vance i specjalny wysłannik Donalda Trumpa ds. wojny na Ukrainie, gen. Keith Kellogg, nie szczędzili bardzo ostrych słów Unii Europejskiej, wypominając jej słabości, pasożytowanie na USA w kwestiach bezpieczeństwa i gospodarki. Publicyści europejscy pisali, że doszło do rozwodu między USA a Europą. Ale lepsza byłaby metafora relacji między ojcem a synem. Ojciec to USA, który wspierał przez dekady syna (Europę), aż w końcu stwierdził, że dosyć. Sam ma swoje potrzeby. W swoim gniewie ojciec nawet rani syna, a ten płacze – szef monachijskiej konferencji Christoph Heusgen dosłownie zalał się łzami. Syn krzyczy, że ojciec nie rozumie świata, za mało kocha, nie docenia sukcesów, wtrąca się. Administracja Donalda Trumpa rzeczywiście bardzo ostro sobie poczyna wobec Europy. Z kolei państwa europejskie z trudem uświadamiają sobie, że czas dorosnąć, trzeba liczyć głównie na siebie, rozbudowywać swoje siły zbrojne. Czeka je ciężka lekcja z geopolityki.
Autor jest dziennikarzem TV Biełsat