Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
,Tomasz P. Terlikowski,
07.11.2021 08:05

Stracony rok

Rok po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego z perspektywy obrony życia jest rokiem nie tylko straconym, ale wręcz cofającym nas o kilka kroków. Sukces uśpił obrońców życia, a Zjednoczona Prawica nie dotrzymała złożonych obietnic.

Zastrzegam, bo to nie zawsze jest oczywiste, że to nie jest tekst o tragedii w Pszczynie. Ona powinna być w pełni i do bólu wyjaśniona, a rodzinie należy się prawda o tej sprawie i sprawiedliwość. Jeśli zostały popełnione błędy, powinny być one wyjaśnione. Na razie jednak wiemy o sprawie zbyt mało, by ją na poważnie skomentować, ocenić, wyciągnąć z niej wnioski. Jeśli coś jest jasne, to - jak się zdaje głównie to - że na tym etapie trudno powiązać tę sprawę z orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego sprzed roku. Ten ostatni dotyczył bowiem sytuacji eugenicznej, a nie sytuacji, gdy zagrożone jest życie i zdrowie matki (a z taką sytuacją mieliśmy tu do czynienia). Aborcja w tej sytuacji była więc - jak się zdaje - w pełni legalna. Efekt mrożący, który nieustannie pojawia się w wypowiedziach polityków i działaczy aborcyjnych mógłby zadziałać, gdyby setki lekarzy były ciągane po sądach za złe decyzje czy za nielegalne przeprowadzanie aborcji w szpitalach, ale tak się nie dzieje. Procesy są jednostkowe i dotyczą głównie aborcji dokonywanych w prywatnych gabinetach, całkowicie poza systemem. 

Zostawmy jednak ten temat. To, że zwolennicy zmiany prawa aborcyjnego prędzej czy później znajdą historię, która będzie służyła do uzasadnienia ich tezy, było pewne. To, że emocje społeczne będą wówczas się zmieniać także, bo dokładnie tak samo wykorzystano dramatyczną historię w Irlandii. I trzeba było ten rok wykorzystać (to uwaga do najbardziej rozpoznawalnych grup pro life) nie na zbieranie podpisów pod projektem karania matek i lekarzy i całkowitego zakazu aborcji (bo na to nie ma obecnie szans ani politycznie, ani społecznie, a kolejny projekt sprawia, że ludzie kojarzą obrońców życia już tylko z karami), ale na promowanie obrony życia, pokazywania piękna życia niepełnosprawnego, ale przede wszystkim wzmacniania głównie prywatnej sieci hospicjów perinatalnych i pomocy psychologicznej dla rodzin w sytuacji dramatycznej. 

Władza zaś, zgodnie z obietnicą, powinna już dawno przygotować zestaw projektów, jak również je przegłosować, pomocy dla rodzin osób niepełnosprawnych, ale także z pomocą dla kobiet i ich partnerów w sytuacji wad letalnych wykrytych u ich dzieci. Tak się nie stało. Rok został stracony i bardzo trudno w sytuacji tragedii, z jaką niewątpliwie do czynienia, będzie odpracować te zaniedbania czy pokazać odmienne oblicze ruchu pro life.