To, że Senat blokuje jakąś inicjatywę obozu rządowego, nie jest czymś zdumiewającym. Nawet gdy chodzi o rozwiązania najbardziej sensowne, które mogłyby przynieść korzyść i Polsce, i senatorom. Takie szkodliwe obstrukcje widzieliśmy nieraz.
Natomiast próba zablokowania powołania państwowej komisji ds. badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne RP w latach 2007–2022 jest czymś dużo poważniejszym. Polska znajduje się na granicy fizycznej wojny z Rosją, nasz sąsiad został napadnięty. Rosja wygraża zniszczeniem Polski, a jej wojska regularnie ćwiczą atak nuklearny.
Kilka dni temu w rosyjskiej telewizji grozili zabiciem polskiego ambasadora. Nie da się ukryć, że przez kilkadziesiąt lat komunizmu Rosja miała nad Wisłą potężne wpływy; trudno zaprzeczyć, że miała je jeszcze długo po upadku tego systemu. Zneutralizowanie tych wpływów jest obecnie warunkiem bezpieczeństwa Polski.
Nie da się zapewnić obywatelom poczucia bezpieczeństwa bez pokazania, że kluczowe obszary funkcjonowania państwa, od wojska, przez politykę i media, po gospodarkę, są wolne od rosyjskich wpływów. Czemu senatorowie opozycji się tego obawiają? To jest pytanie, na które właśnie ta komisja powinna odpowiedzieć.