Celowy chaos wokół apelu
Zamieszanie wokół tzw. Apelu smoleńskiego na uroczystościach powstańczych jest elementem walki z pamięcią o tych, którzy ponieśli śmierć 10 kwietnia 2010 r.
I idę o zakład, że budowanie atmosfery nieakceptacji i sporu będzie się powtarzało bez względu na okoliczności. Apelu ma nie być, dokładnie z tych samych powodów, z jakich śp. Para Prezydencka nie miała spocząć na Wawelu, a pomniki prof. Lecha Kaczyńskiego i ofiar smoleńskich nie mogły stanąć w centralnych prestiżowych miejscach. To kolejna zwrotka starej pieśni niechęci czy wręcz nienawiści. Szkoda, że tak wiele osób podchwytuje jej melodię. Apel smoleński 1 sierpnia nie będzie odebraniem święta powstańcom, ani mieszaniem wydarzeń historycznych. Bo uroczystość państwowa to nie wykład, ale pokazanie ciągłości idei i oddanie czci tym, którzy działali w jej imieniu i zginęli na służbie. Wkład prezydenta Kaczyńskiego w upamiętnienie i ożywienie pamięci o PW jest nie do przecenienia. W Smoleńsku zginęli żołnierze AK, działacze katyńscy, urzędnicy honorujący zryw 1944 r. Ich wspomnienie nie jest zawłaszczeniem tego dnia, ale uzupełnieniem – uczczeniem tych, którzy po latach komunistycznego zakłamania przywrócili PW powszechnej pamięci Polaków.