Z pewnością miliony ludzi pójdą do kina, by na końcu uznać, że ten drugi lepiej wyglądał, gdy poszukiwał Arki Przymierza, niż w 2022 r. Z tej perspektywy wysiłek może pójść na marne. Trzeba pamiętać, że aktorzy tego pokolenia, by coś nakręcić, często muszą się zdobyć na heroizm, o czym może świadczyć fakt, że Ford uszkodził sobie bark podczas sceny kaskaderskiej. W polityce niby łatwiej fizycznie, ale trudniej wyjść na ekranowego bohatera. Czasy bowiem, gdy Tusk był premierem w cieplarnianych warunkach, dawno minęły. Teraz musiałby być skuteczny w politycznej walce. Bez pomysłu i przewagi medialnej jest skazany na porażkę. Będzie to równie nieudany sequel, co w wypadku Wałęsy i Kwaśniewskiego.
Sequel Tuska
Tym razem naprawdę ma wrócić. Chce podźwignąć PO i wywołać ferment na scenie politycznej. Ma to być powrót dekady czy nawet trzydziestolecia. Szczerze mówiąc, nie sądzę, by powrót Donalda Tuska zakończył się dużym sukcesem. Choć to zdolny i doświadczony polityk, czasy świetności ma za sobą. Trochę to pachnie światem filmowym, który również z braku pomysłów gra na sentymentach. Któż bowiem nie chce zobaczyć Sylwestra Stallone (lat 74) w roli Rambo czy Harrisona Forda (78 l.) w roli Indiany Jonesa.