Problem polega na tym, że takie odwoływania mają swoją procedurę i muszą być przeprowadzone zgodnie z prawem. Musi się zgodzić kolegium sędziów, a jeśli nie, to musi się zgodzić (skracam opis procedury) Krajowa Rada Sądownictwa. W wielu podanych przypadkach nie miało to miejsca, więc Żurkowe odwołania są nic niewarte, nie mają mocy prawnej i sędziowie to doskonale wiedzą. Teraz rodzi się niezwykle ważne pytanie: czy w gronie odwołanych na Żurka czy też na rympał sędziów znajdzie się chociaż jeden odważny i, zamiast potulnie opuszczać prezesowski gabinet, powie wprost: „Weź się. Nie jestem odwołany, bo mnie nie mogłeś odwołać. Melisy się, Walduś, napij”? Temat jest bardzo ciekawy, bo co niby wtedy Żurek zrobi? Zadzwoni na policję? Kogo będzie słuchała policja? Sędziów czy Żurka? Żurek doprowadzi do siłowego wyprowadzenia sędziów? No, pobiłby w represjach Alaksandra Łukaszenkę, a zdjęcia obiegłyby świat.
Sędzia „Weź się”
Pilnie potrzebny jest sędzia „Weź się”. Konieczny jest po to, żeby przywrócić praworządność. Już tłumaczę, o co chodzi. Minister sprawiedliwości Waldemar Żurek twierdzi, że odwołał sobie kilkudziesięciu prezesów i wiceprezesów sądów, bo „wziął” i stwierdził, że byli niepraworządnie powołani.