Powszechne jest jednak wrażenie, że większość podróżujących po Europie Rosjan wcale nie uciekła przed Putinem. Spacerują po ulicach, napastują ukraińskich uchodźców, rodziny oligarchów świetnie się bawią, Rosjanie organizują, np. w Niemczech czy Grecji, demonstracje poparcia dla wojny. Ostatnio w Polsce aresztowano mężczyznę, który kontaktował się z rosyjskim wywiadem. Nie zdziwiłbym się, gdyby jego przedstawiciele przyjechali do Polski jako „turyści”. Są oczywiście uciekinierzy polityczni i tacy, co są jeszcze w Rosji, a chcieliby uciec. Ale na to jest rozwiązanie – instytucja wiz humanitarnych. Taką wizę dostawałby każdy, kto udowodniłby, że jest przeciwko inwazji i zbrodniom Putina i że jest zagrożony represjami w Rosji. To pozwoliłoby na kontrolę nad tym, kto przyjeżdża z Rosji. Scholz więc mydli oczy, twierdząc, że zależy mu na względach humanitarnych.