Postępaki z wiadomej gazety zaatakowały po raz kolejny polską szkołę. Tym razem poszło o to, że uczniowie ukraińscy uczący się w Polsce będą przerabiać „Redutę Ordona” Mickiewicza, czyli, jak uważa Salon, arcydzieło ksenofobii, wstecznictwa i nacjonalizmu. „Przecież po drugiej stronie mogli być żołnierze z Ukrainy” – szydzą. Na pewno byli!
Podobnie jak polscy poborowi z ziem zabranych, gnani pod knutami do ataku, i, co gorsza, polscy oficerowie, którzy w noc listopadową stanęli po stronie okupanta, jak nie przymierzając dziadkowie z KPP dzisiejszych redaktorów. Zastanawiam się, co jest tu paskudniejsze: ignorancja czy zacietrzewienie. Trudno znaleźć w całej literaturze wiersz bardziej adekwatny do sytuacji, w której garstka obrońców, posiadająca jedynie 6 armat, zmaga się nawałą despotyzmu. Idealnie pasuje też wizerunek cara:
Współgra także reakcja świata na postępki despoty: „Gdy Turków za Bałkanem twoje straszą spiże, / Gdy poselstwo paryskie twoje stopy liże...”. Czyżbyście nie wiedzieli, koledzy z Czerskiej, że polskie powstania były przez cały wiek XIX natchnieniem zniewolonych narodów, tak jak Mazurek Dąbrowskiego inspirował ich hymny? A to, że z naszymi gośćmi przyjętymi w „czasie morowym” chcemy się dzielić tym, co najlepsze w naszej tradycji i kulturze? To zrozumiałe. Podobnie jak to, że gościom zawsze może się przydać znajomość dorobku gospodarzy. Zwłaszcza tego, co w nim łączy! Reduta Ordona to dziś Mariupol, Charków, Odessa... I biada tym, którzy nie potrafią odczytać proroctw wieszczów, egoistycznie sądząc, że ich to nie dotyczy, albowiem: