Ostatnia jego wypowiedź na czwartkowym spotkaniu z młodymi naukowcami i przedsiębiorcami w Moskwie aż nadto dobrze to pokazuje. Co bowiem powiedział Putin. Otóż, ni mniej ni więcej, tylko tyle, że jego celem jest odzyskanie terytoriów, które niegdyś znajdowały się pod władaniem rosyjskim. - Musimy zdobyć to, co kiedyś do nas należało - podkreślał, a zaraz potem odwołał się do Piotra I. - Piotr I Wielki wielką wojnę północną prowadził przez 21 lat - dodał Putin. - W czasie wojny ze Szwecją Piotr Wielki niczego nie podbił - zaznaczył. - Odebrał on to, co zawsze do nas należało, choć cała Europa uznawała, że ziemie te należą do Szwecji. Teraz nasza kolej, by odzyskać nasze ziemie – dopełnił swą wizję historii rosyjski prezydent.
Część z komentatorów zajęła się od razu prawdziwością tych słów, wskazując, że przed podbojem przez Piotra Wielkiego ani Estonia, ani Łotwa nigdy nie znajdowały się na trwałe pod kontrolą Rosji. I to oczywiście jest prawda, tyle że nie ma ona żadnego znaczenia. W imperialnym myśleniu Rosji fakty historyczne nie mają znaczenia, liczy się to, czy zdaniem Rosji jakieś tereny się jej należą. Jeśli tak - to przejęcie ich jest obowiązkiem, a nie grabieżą. Jakby tego było mało - warto sobie przypomnieć, że Rosja jako swoje traktuje ziemie Finlandii, krajów nadbałtyckich, Mołdawii, a także w zasadzie całego obszaru państw członkowskich dawnego RWPG (założona przez Stalina Rada Wzajemnej Pomocy Gospodarczej, do której należała także komunistyczna Polska). Odebranie ich, jeśli tylko będzie to możliwe, nie jest zatem w ich myśleniu bezprawną agresja, ani tym bardziej podbijaniem, ale w pełni uzasadnionym odebraniem tego, co im się należy.
Tego, jak się zdaje, kompletnie nie rozumieją politycy zachodni (w tym także, co przykro przyznawać, ale tak dokładnie jest, Watykan). Im cały czas zdaje się (albo udają, że tak jest), że Rosja - gdy zostaną zaspokojone jej obecne postulaty - odpuści. Pytanie tylko, dlaczego miałaby to zrobić? Jeśli uda jej się zająć część Ukrainy, to dlaczego za kilka lat nie miałaby zabrać następnej? Jeśli zniszczy ten kraj, to dlaczego nie miałaby atakować następnych? Argument z interesów czy moralności nie wchodzi w grę.
Jedynym, który rozumie Rosja, jest argument siły. I to jasno pokazuje, że trzeba po prostu militarnie uniemożliwił jej osiąganie celów, a gospodarczą ją zniszczyć. Innej drogi nie ma.