Lider najbardziej radykalnej bojówki betonowej opozycji w wywiadzie udzielonym „Gazecie Wyborczej” bez najmniejszej żenady i zahamowania ujawnił cel, w jakim został wwieziony na teren parlamentu w bagażniku samochodu posłanki Joanny Szmidt. Zamiarem ciamajdowatych komunardów była okupacja Sejmu „do skutku” w postaci „rozpoczęcia negocjacji z Komisją Europejską”.
A zatem kolejna próba zamachu stanu i podeptania demokratycznej woli Polaków.
Nie miejmy złudzeń, to nie o żadną, rzekomo zagrożoną praworządność i demokrację chodzi coraz bardziej agresywnym prowokatorom, lecz o wykreowanie, nawet za cenę krwi i ofiar, kolejnego antymajdanu. Anty, bo w odróżnieniu od prawdziwego Majdanu jest to próba przywrócenia nieograniczonej władzy oligarchom prawniczym, gospodarczym i politycznym, czyli „żeby było tak, jak było”.
Mimo że dotychczasowe dokonania kieszonkowych rewolucjonistów budzą raczej uśmiech politowania, ten starannie wyreżyserowany spektakl będzie trwał, bo ma hojnych sponsorów, a stawka jest wyjątkowo wysoka.