Sprawiedliwość Temidy robi się tak groteskowa, że za chwilę będzie wstyd przyznać się, iż jest się w naszym kraju prawnikiem. Po tym jak niedawno polscy sędziowie orzekli, że ulubione słowo Marty Lempart na „w”, a kończące się na „ć” nie jest obraźliwe, teraz uznano, że Barbara Kurdej-Szatan nikogo nie znieważyła. Jeśli przyjąć, że zdanie sędziego cokolwiek znaczy, wynikałoby z tego, że w Polsce można ludzi bezkarnie nazywać mordercami, maszynami bez mózgu i innymi wyzwiskami. Nie obowiązywałaby już jakakolwiek ochrona funkcjonariuszy służących państwu polskiemu. Sędziemu z Iustitii nikt nie wytłumaczył, iż nawet zainteresowana celebrytka była świadoma, że złamała prawo i przepraszała za swoje wypowiedzi. Najwyraźniej nie musiała. Co teraz? Straż Graniczna będzie musiała przeprosić za to, że Kurdej-Szatan nadziała się na hejt? Dokąd jeszcze zaprowadzi nas ta karuzela głupoty w sądach?