Nie znaczy to, że podwyżki podniosą poziom nauczycieli, którzy jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki nagle staną się asami edukacji. W mediach społecznościowych opublikowano 12 powodów uzasadniających strajk. Trudno polemizować z tezami o wadze zawodu kształtującego młodych ludzi, dużym wysiłku fizycznym i emocjonalnym pedagogów czy pracy popołudniami. Wątpliwości budzi stwierdzenie, że wielu uczniów uważa ich za frajerów i nie mają do nich szacunku właśnie przez niskie zarobki. Dziś zarobki są przecież nieporównywalnie wyższe niż kilkanaście lat wstecz, a szacunek uczniów raczej nie wynika z nauczycielskiej pensji, ale relacji, którą udaje się nauczycielowi nawiązać z uczniami. Dziwnym trafem protest pedagogów zbiegł się z postulatami usunięcia religii ze szkoły. Rodzi się więc pytanie, czy ZNP chodzi o dobro nauczycieli, czy postanowiło wytoczyć nowy oręż przeciw władzy.
Polityka czy dobro nauczycieli?
ZNP potwierdza, że szykuje strajk nauczycieli, którzy domagają się podwyżek na poziomie 1000 zł, co wydaje się postulatem nierealnym. Konieczność podwyżek jest bezsporna, bo niecałe 100 zł proponowane przez MEN co najwyżej śmieszy.