Zamiast tego byliśmy świadkami swoistej gry pozorów, kiedy to debata staje się konfe-rencją prasową lub quasi-spotkaniem wyborczym. Obaj kandydaci wyglądali niczym dwie piłkarskie drużyny, które w obawie przed utratą bramki boją się zaryzykować. I wpadki uniknęli, swoje cele osiągnęli. Andrzej Duda mógł przypomnieć swoje poglądy, a Rafał Trzaskowski mówił to, co wyborcy chcieliby usłyszeć. I to właśnie jedna z podstawowych różnic między nimi – jeden ma prawdziwy program i poglądy, a drugi udaje, że ma program, zaś jego poglądy są zlepkiem gładkich haseł, które mają zadowolić wszystkich wyborców.
Poglądy kontra zlepek haseł
Szkoda, że nie udało się przeprowadzić klasycznej debaty między urzędującym prezydentem a pretendentem. Trudno nazywać oba wydarzenia – w Końskich i Lesznie – debatą, kiedy nie ma bezpośredniej relacji, nie mogą sobie zadawać pytań, brakuje szansy riposty.