W tytule nie pojawił się pluralis maiestatis, bo „my” nie chodzimy praktycznie na żadne wywiady. Parę razy byliśmy, ale z tą pewnością, że nikt nam gęby nie przyprawi, a w przypadku wizyty u „Lenina” – po prostu strach było odmówić. Pytam, po co Wy chodzicie, i proszę mnie nie prostować, że tak to towarzysze ze sobą gadali. Piszę „Wy” i niestety wiem, co piszę, ponieważ cała grupa prawicowych dziennikarzy – czy to z naiwności, czy próżności – łazi do lewicowych mediów i potem beczy.
Wiadomo, że wizyta w takich przybytkach musi się skończyć zamówioną manipulacją, jednak pomimo tej wiedzy co rusz powtarza się schemat działania. Idzie jakiś naiwny lub próżny dziennikarz prawicy do wrażych jaskiń, dostaje łomot i publicznie liże rany. Ostatnią taką sztampową historię widzieliśmy w wydaniu zagranicznym, i to w samym BBC. Tutaj rzeczywiście musiała zadziałać naiwność pełną gębą i ten niczym niepoparty stereotyp, który uznaje BBC za wzór obiektywizmu i rzetelności dziennikarskiej. O ile kiedykolwiek tak było, to ostatni raz w latach 70. ubiegłego wieku. W XXI w. BBC jest takim samym CNN, tylko nadaje na Wyspach. Przekonał się o tym boleśnie Marcin Rola, z którym kontaktów nie utrzymuję i którego twórczości nie śledzę. Wiem natomiast wystarczająco dużo, aby nie uznać Roli za takiego nazistę, jak go BBC pokazała. Będąc szczerym do bólu, muszę dodać, że się losem biedaka w ogóle nie przejąłem, w myśl zasady: chciałeś – masz. Przeświadczenie, że w zderzeniu z propagandową machiną o milionowym zasięgu można się obronić prawdą lub bajką, a w razie porażki wkleić na Twitterze „niezmanipulowaną całość wywiadu”, to już nie naiwność, to głupota w czystej postaci. Po co tam chodzicie?