Nieoficjalnie Ukraina godzi się na uznanie faktycznej, ale nie prawnej utraty 20 proc. terytorium, co przypomina formułę z wojny koreańskiej. Europejscy członkowie NATO dyskutują o wysłaniu na Ukrainę sił pokojowych, co Rosja chce zablokować. Amerykańska prasa podaje tymczasem, że linia demarkacyjna miałaby być nadzorowana przez komisję złożoną z przedstawicieli Rosji, USA i trzeciego kraju spoza NATO. Jeśli celem jest redukcja globalnych napięć, co sugeruje Trump, to takim partnerem mogłyby być Chiny. Pekin wydaje się zainteresowany podniesieniem swojego międzynarodowego prestiżu. Jest też jedynym krajem nienatowskim, który Rosja poważa. Wobec wojny handlowej z Chinami możliwe, że wybór padnie inny kraj. Tak czy inaczej rozwiązanie będzie bardziej przypominać trwały rozejm niż prawdziwy pokój. Każdy sąsiad Rosji wie, że trwałych porozumień z Moskwą i tak nie ma. Ważne, byśmy nadal stawiali na NATO i jego rosnącą rolę w regionie.
Plan pokojowy Trumpa
Negocjacje w sprawie pokoju na Ukrainie wchodzą w decydującą fazę. Donald Trump ma w tym tygodniu zaprezentować swoją ostateczną ofertę. Rosja albo ją przyjmie albo USA odejdą od stołu.