Pieniądze miały być wrzucone na jednej z ulic Raszyna do auta samorządowca, który następnie zawiózł je do mieszkającego tam teścia. W jego garażu ukrył 150 tys. zł, a pozostałe 50 tys. ukrył w marynarce i miał wrócić do Warszawy. Wówczas został zatrzymany przez agentów Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Po co była mu tak duża suma? Krzysztof Czuma, b. radny PO dzielnicy Włochy, przypuszcza, że była to „działka”, jaką W. miał przekazać innemu wpływowemu politykowi tej partii. Kluczowe pytanie brzmi: czy faktycznie w Warszawie od lat działa sięgający szczytów władzy układ korupcyjny stworzony przez polityków PO?