A może jednak rację miał Pablo Picasso, który przysłuchując się krytyce starych wobec młodych, stwierdził: „To prawda, że dzisiejsza młodzież jest rzeczywiście okropna. Jednak najstraszniejszy jest fakt, iż my do niej nie należymy”. A swoją drogą odpływ poparcia dla PiS wśród najmłodszych wyborców w porównaniu z rokiem 2015 powinien skłaniać do rzetelnej refleksji, dlaczego tak się stało. Zwalanie na popkulturę i media to za mało. To przykre, że z wieloma politykami nie jestem w stanie rozmawiać o niczym poza polityką.
Rzecz w tym, że poza swoim zawodem (pasją?) niespecjalnie się czymkolwiek interesują. Różne asocjacje i skojarzenia ze światem kultury wydają się im niczym bajka o żelaznym wilku. Szkoda. Przypominają mi owego taksówkarza z Nowego Jorku – przy całym szacunku dla sojuszników z USA – o którym opowiadał słynny kompozytor Igor Strawiński. Wsiadł kiedyś do taksówki i zobaczył, że jej właściciel – wskazywała na to urzędowa karta – nosi to samo nazwisko co on. To go zaciekawiło: „Czy jest pan spokrewniony z kompozytorem Strawińskim?”. Kierowca zdziwił się: „To jest kompozytor o takim nazwisku?”. I wyjaśnił: „Strawiński to nazwisko mojego szefa. Ja z muzyką nie mam nic wspólnego. Jestem Puccini”… A skoro jesteśmy w amerykańskich klimatach i mówimy o sztuce: kiedyś władze USA kazały zapłacić 30 proc. cła za oszkloną mozaikę wspomnianego już Pabla Picassa, traktując ją jako wyrób szklany! Po długich negocjacjach uznały jednak, że Picasso nie jest szklarzem, lecz artystą, i obniżyły cło do... 20 proc.
Czy doceniacie, że nie napisałem dziś nic o Tusku?