Na wystawie, choćby czasowej, zainspirowanej tytułem książki Sławomira Cenckiewicza „Długie ramię Moskwy. Wywiad wojskowy Polski Ludowej”. Czym zajmowały się takie „Packi”? Ano np. zakładaniem podsłuchu w pokoju hotelowym legendarnego piłkarza Kazimierza Deyny. Bo przy okazji jego meczowych wyjazdów na Zachód WSW wykryła jego kontakty z podejrzanym Amerykaninem oraz równie podejrzanym obywatelem Indii.
Bezpieka przesłuchiwała Deynę, by zrobić z niego kapusia, konfiturę. I była zawiedziona, bo przesłuchiwany „nie udzielił wyczerpujących informacji” oraz ukrywał „znane mu okoliczności”. Takim jak Deyna to różne Packi i Iwulskie, na usługach Moskwy, zakładały podsłuch z automatu. Dla polskiego patrioty są czymś gorszym niż konfident. Proste.