Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
,Tadeusz Płużański,
11.01.2022 12:38

Ostatnia Wigilia Cieplińskiego

„Zrobiliśmy choinkę, śpiewaliśmy kolędy – w ukryciu, bo głośno modlić się nie wolno. Z wigilią, żłóbkiem, opłatkiem, drzewkiem – wiążą się najpiękniejsze przeżycia, najszlachetniejsze myśli i najgłębsze wzruszenia” – pisał w grypsach do żony i synka Andrzejka ppłk Łukasz Ciepliński w katowni przy ul. Rakowieckiej 37 w Warszawie. Było Boże Narodzenie 1950 roku, dwa miesiące po tym, jak komunistyczny trybunał skazał go na karę śmierci.

„Staram się myślami oderwać od wspomnień, ale to niemożliwe. Wciąż widzę puste miejsce przy stole, zachwyt i radość Andrzejka przy drzewku zmieszany z Twoim bólem. Widzę cierpienia najbliższych i tragiczną dolę kochanej ojczyzny. Polska w niewoli jęczy we łzach, w obliczu śmierci. Może nie przełamię już z Wami opłatka. Krzyż swój składam Nowonarodzonemu. Wierzę – nie pójdą [na marne ofiary nasze], sny wstaną, syn zastąpi ojca, ojczyzna niepodległość odzyska. Matka Boża ukoi Wasz ból”.

Grypsy były przemycane poza więzienne mury. Ostatni prezes Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość nie pisał, jak przez trzy lata był katowany. O tym wiemy z Jego słów podczas procesu: „W czasie śledztwa leżałem skatowany w kałuży własnej krwi”. W grypsach ma inne rozterki: „Żalę się jednocześnie przed Chrystusem, że każe mi ginąć w tych warunkach, a nie na polu chwały. Że zrobiono ze mnie zbrodniarza, zdrajcę, a przecież Ty wiesz najlepiej, że nikogo – nigdy nawet świadomie nie skrzywdziłem. Że starałem się każdemu pomóc i dzisiaj najmilej wspominam te momenty. Myślałem, że czas mnie oddali, że zapomnę o Was, nie będę myślał. Tymczasem z każdym dniem jesteście mi bliżsi. Andrzejka widzę kroczącego po stole, przez Ciebie podtrzymywanego, widzę go na rozprawie i na zdjęciu. Modlę się za Was i do Was. Wyidealizował[em] Was aż za bardzo. Ale, Wisiu, dobrocią zasłużyłaś na to. Żegnajcie. Łukasz”. To była ostatnia Wigilia 38-letniego ppłk. Łukasza Cieplińskiego – komuniści zamordowali go 1 marca 1951 roku. Przed śmiercią połknął medalik z Matką Boską. To jak dotąd nie wystarczyło do identyfikacji jego szczątków wydobytych na „Łączce” Powązek Wojskowych w Warszawie.
 

Reklama