Wiem, że tak się stało dzięki lekturze kawałka tekstu na portalu gazeta.pl. Zwyczajem wychowanych przez ten portal czytelników, zapoznałem się wyłącznie z tytułem: „Poznajcie wyborców PiS: cenią demokrację, mają udane życie, nie znoszą pouczania”. Tyle wystarczy i nawet nie wiem, kto jest autorem, tych odkrywczych tez, wiem natomiast, że to nie żart, o czym dowiedziałem się z Twittera.
Produkcja genialnych recept na bałagan, który wcześniej samemu się stworzyło, to znane zjawisko, ale tu chyba wchodzimy na wyższy poziom abstrakcji. „Gazeta Wyborcza” przez 26 lat budowała obraz Polaka-buraka, który nijak nie pasuje do cywilizowanej Europy, i nagle odkryła, że pisała szkodliwe głupoty. Szok i niedowierzanie, ale to jeszcze nie koniec. Ta sama gazeta słusznie zauważa, że takie poniewieranie i lekceważenie przeciwnika zakończyło się sromotną klęską postępowej lewicy. Wreszcie nieznany mi autor w relacjach użytkowników Twittera pisze, że czas się wziąć do roboty, wyjść z okresu błędów i wypaczeń, zdać sobie sprawę z inteligencji i siły przeciwnika i rozprawić się z nim jak równy z równym. Długo się zastanawiałem, jako wyborca PiS, co mam z tymi wszystkimi komplementami zrobić? Ostatecznie zdecydowałem, że nie dam się skusić. Jakoś nie wierzę, żeby w redakcji na Czerskiej ktoś uważał mnie za mądrego, a gdyby tak było, cholernie bym się zmartwił, wszak powszechnie wiadomo, że jeśli „Wyborcza” coś napisze, to z prawdą nie ma to nic wspólnego.