2 marca 1948 roku komunistyczny sąd skazał jej brata – ppłk. Stanisława Kasznicę, ostatniego komendanta Narodowych Sił Zbrojnych, na czterokrotną karę śmierci. Eleonora Kasznica: „Wcześniej ojciec bardzo namawiał Stacha, aby uciekł z Polski. Jeżeli się nie mylę, to nawet organizowano transport lotniczy, by przerzucić go na Zachód. Brat jednak kategorycznie odmówił. Uzasadniał, że nie może się sam ratować i zostawić w Polsce podkomendnych”. Reżimowe „Życie Warszawy” pisało o procesie Kasznicy: „Zeznaje równym, spokojnym głosem, okresami potoczystymi, czyściutko wymuskanymi. Nigdy w głosie nie zadrży wzruszenie. Jakiekolwiek. Jest w tym człowieku jakaś gładka, wytworna i obłudna układność, za którą czai się dobrze opanowany strach – i coś ponadto. Nienawiść”. Oskarżał prokurator Czesław Szpądrowski. „Przyjechałam na ostatnią rozprawę” – opowiadała Eleonora Kasznica. „Prokurator był bardzo słaby i słabo mówił po polsku, z rosyjskim akcentem. Obrona była również fasadowa”. Stanisław Kasznica został zamordowany 12 maja 1948 roku w więzieniu przy ul. Rakowieckiej w Warszawie. „Brat był prowadzony przez strażników pod ręce, ale w pewnej chwili strząsnął ich ręce i szedł raźno oficerskim krokiem, wiedząc, że idzie na egzekucję. Doszedł do ściany, odwrócił się i wtedy miał dostać strzał w głowę”. Tak czerwoni faszyści potraktowali polskiego prawnika, żołnierza września 1939 roku i Powstania Warszawskiego, kawalera orderu Virtuti Militari V klasy i Krzyża Walecznych (dwukrotnie). W 2009 roku prezydent RP Lech Kaczyński uhonorował pośmiertnie ppłk. Kasznicę Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski – za wybitne zasługi dla niepodległości Rzeczypospolitej. Szczątki ostatniego komendanta NSZ od kilku lat nie leżą już w bezimiennym dole – zostały odnalezione na „Łączce” Powązek Wojskowych w Warszawie wśród kości innych wyklętych przez komunistów Żołnierzy Niezłomnych.
Oficerskim krokiem
Kardynał Adam Sapieha „uzyskał informację, że zamiana wyroku nie jest możliwa m.in. ze względu na to, że nad wszystkim czuwa Moskwa i nie dopuści do jakiejkolwiek ulgi” – wspominała Eleonora Kasznica.