Zaczyna się, jak to u Niemców, od uderzenia się w piersi: my, Niemcy, za dużo konsumujemy i zużywamy za dużo zasobów. „Gdyby reszta planety konsumowała tyle co Niemcy, potrzebowalibyśmy aż trzy razy więcej surowców naturalnych” – grzmiano. Na szczęście jest rozwiązanie, ponieważ ten sam artykuł donosi skwapliwie, że według „niezależnego” mieszczącego się w Berlinie think tanku (Hot or Cool Institute) wcale nie trzeba dużo konsumować, by być szczęśliwym. Rzeczony think tank skompilował nawet indeks szczęśliwości, by to udowodnić. W ekonomii takie działanie nazywa się odrzucaniem drabiny – po tym, jak samemu się na nią weszło. Zielony Ład, a zwłaszcza objęcie systemem handlu emisjami transportu i ogrzewania mieszkań, będzie w sposób oczywisty premiować bogate i dużo konsumujące kraje kosztem mniej zamożnych peryferii. Na szczęście pochodzący z bogatego centrum eksperci wytłumaczą nam, że dzięki temu, iż będziemy płacić wyższe rachunki i mniej wydawać na potrzebne nam rzeczy, będziemy wszyscy o niebo szczęśliwsi.
Odrzucanie drabiny
Wpadłem niedawno na ciekawy artkuł na stronie „Deutsche Welle”. Dobrze obrazuje on niemiecki sposób myślenia o zielonej polityce i polityce zagranicznej.