Mając w rodzinie, jak każdy, młodszych krewniaków nie mogących pamiętać ponurego snu stanu wojennego dawno już zrozumiałem, że tyle pojmują z naszych o tym opowieści, co ja z przeżyć mojej prababci Cecylii, na imieninach której nieodmiennie słyszałem, że „najlepiej się żyło za cara”. Okazuje się, że my z tą swoją „Solidarnością” też żyliśmy w jakimś nieznanym, przedpotopowym świecie, a jak się jeszcze młody dowie, że wstrętny generał wprowadzając stan wojenny, nie musiał nam odcinać internetu, bo go po prostu wówczas nie było - spojrzy na ciebie dinozaura z jawnym niedowierzaniem: „Co ten dziaders opowiada?...”.
„Solidarność” to dla mnie było poczucie, że nagle Polacy przejrzeli na oczy i są naprawdę solidarni w walce z otoczonymi zasłużenie powszechną pogardą „onymi”, co wyrażało się w życiu codziennym zwyczajną a dotąd niezwyczajną uprzejmością wzajemną ludzi na ulicy i w kilometrowych kolejkach, odrodzonym poczuciem godności. Gdy nastał stan wojenny trafiłem do podziemnego ruchu wydawniczego, a prawdziwa międzyludzka, polska solidarność mimo wszystkich restrykcji trwała, pomagała rodzina i przyjaciele, raz nawet dostaliśmy świąteczną paczkę z Monachium, z prawdziwą kawą i czekoladą! Odnalazłem po latach jej nadawców, uroczych Bawarczyków, którzy podziwiali Polskę za samotną walkę z Imperium Zła. Ale nie czuliśmy się tak całkiem osamotnieni – to przecież wielki Ronald Reagan otwierał 9-odcinkowy program amerykańskiej telewizji pod nazwą „Żeby Polska była Polską”, w którym o solidarności z naszym krajem mówiły największe gwiazdy Hollywood, Kirk Douglas, Orson Welles, a Frank Sinatra śpiewał ludową piosnkę z Mazowsza – po polsku!
Może tak by trzeba opowiadać młodemu pokoleniu o naszej „chmurnej i durnej młodości” - jak o niesamowitej, ekscytującej przygodzie z Polską, Polakami i tymi, którzy pogrążeni w odmiennych stanach świadomości chcieli tę naszą Polskę – dumną, samorządną, niezależną – zniszczyć. Im się mimo wszelkich przewag nie udało i niech dzisiejsi wnukowie generałów targowiczan nie mają złudzeń – wam też się to nie uda!