Kiedy minister – zagorzały zwolennik państwowego interwencjonizmu – zapytał, w jaki sposób państwo mogłoby służyć kupcom i pomóc w promowaniu ich handlu, Le Gendre odpowiedział po prostu: „Laissez-nous faire”, czyli „Zostaw to nam” lub inaczej: „Zostaw nas w spokoju”. Myślę, że dziś wielu konserwatystów na całym świecie mogłoby w podobny sposób odpowiedzieć na pytanie, co Donald Trump może dla nich zrobić. Już zrobił, odcinając pomoc USAID dla organizacji lewicowych i liberalnych. Samo to sprawia, że szanse pomiędzy globalizmem a lokalizmem (bo to określenie uważam za lepsze dziś niż prawica i lewica) się wyrównują. Organizacje lewicowe i liberalne z kolei będą uparcie twierdzić, że samo to, że ich się nie hołubi i nie finansuje, jest już przejawem straszliwego zamordyzmu. Widać wiedzą, że na wolnym rynku idei nikt nie będzie ich koncepcji kupował.
Odcięte dotacje dla lewicy
Podobno termin „leseferyzm” powstał podczas rozmów, który odbyły się około 1681 r. pomiędzy potężnym francuskim kontrolerem generalnym finansów Jeanem-Baptiste’em Colbertem a grupą francuskich biznesmenów na czele z M. Le Gendre’em.