Na blokadach przeklinają i snują nieprawdopodobne historie o tym, jak rząd chce zabronić hodowli kurczaków oraz jak posłowie Robert Telus i Antoni Macierewicz chcą… przejąć polskie hodowle wieprzowiny. Do tej pory nie znałem Macierewicza z zacięcia do hodowli trzody chlewnej, ale wizja polityka czyhającego na polską świnię mnie urzekła. Serio jednak mówiąc, to straciłem kilka godzin na śledzenie wypowiedzi Michała Kołodziejczaka i nie mam wątpliwości, że człowiekowi temu nie chodzi o poprawę sytuacji na wsi.
Wszystko sprawia wrażenie medialnego spektaklu, podczas którego nowy Lepper niczym pajacyk odgrywa swoją rolę, nie prezentując żadnej recepty na rozwiązanie problemów rolników. Naprawdę, on nie przedstawia żadnych postulatów. Lepem dla mediów mają być precyzyjne ataki polityczne. Dlatego w swoich wypowiedziach Kołodziejczak podszczypuje TVP, a za głównego wroga obrał Antoniego Macierewicza. Do tego dochodzą wulgarne ataki na ministra rolnictwa i premiera. Po co Kołodziejczak to robi? Przyszła partia to fantasmagoria, biorąc pod uwagę, że wsparcie dla tego watażki w serwisie Patronite zadeklarowało 220 osób, które co miesiąc wpłacają łącznie niecałe 8 tys. zł.
Blokady Kołodziejczaka nawet nie są na masową skalę. Po dwóch miesiącach zapowiedzi ledwie 14 manifestacji to porażka. Jego celem jest wytworzenie wrażenia zamieszania na wsi. To może się przydać komuś, kto chciałby upadku ministra Grzegorza Pudy i odejścia od reformowania wsi, niekorzystnego m.in. dla wielkiego fermiarstwa. Sam Kołodziejczak miał być nowym Lepperem. Wyszło jednak tak, że jest nową Martą Lempart. Tylko czekać, aż pojedzie na granicę ganiać się ze strażą graniczną.