Do dziś boimy się, że władza sprzeda w obce ręce strategiczne koncerny, koleje czy pocztę. Tymczasem trwa inna prywatyzacja. Minister sprawiedliwości de facto wyznacza sędziów do poszczególnych spraw, z upodobaniem skłóconych z podsądnymi z opozycji. Policja ściga krytyków przyjaciela władzy, a NIK szuka haków na opozycyjnego kandydata na prezydenta. Marszałek Sejmu jednym pozwala na wszystko, innych ściga surowo za cokolwiek, teraz zamyka Sejm przed AfD, choć nawet nie wiadomo, czy ktoś się do nich tu wybiera. Kolejne instytucje państwa przeszły w ręce prywatne. I tylko trudno odróżnić, czy to liberalizm, czy po prostu bantustan