Twórcom nowego ładu zupełnie nie przeszkadza, że Jarosław Kaczyński to nie Adolf Hitler, a PiS to nie neonazistowska partia kanapowa pokroju NPD, tylko duża partia konserwatywno-socjalna w typie CSU. Porównania do Norymbergi także są nie na miejscu: Polski nikt nie podbił, KO wygrała wolne wybory, a nie wojnę domową. Trudno sobie doprawdy wyobrazić funkcjonującą polską demokrację, w której PiS byłoby zupełnie zlikwidowane. A może po zlikwidowaniu PiS miałoby dojść do kontrolowanego rozpadu obecnie rządzącej koalicji i dokooptowania części Konfederacji do nowego partyjnego kartelu? Sam Donald Tusk ma stanowczo zbyt wąskie horyzonty intelektualne, by coś takiego wymyślić. Myślę, że taki plan musiałby opracować zupełnie kto inny.
Niemieckie metody Tuska
Metody faktycznej delegalizacji PiS, które stosuje Donald Tusk, są na wskroś niemieckie. Odebranie funduszy zastosowano np. swego czasu wobec ultranacjonalistycznej i neonazistowskiej NPD – oczywiście w imię profilaktyki antynarodowosocjalistycznej. Na tym gruncie ukuto też samo pojęcie „demokracja walcząca”, którego autorem jest niemiecki politolog Karl Loewenstein – w zamyśle odnosiło się do obrony przed hitleryzmem.