10 wtop „czystej wody”, czyli rok z nielegalną TVP » Czytaj więcej w GP!

Nie ma takiej śmierci, której Tusk nie wykorzysta

Fakty dla lidera PO są kompletnie bez znaczenia. On wbrew prawdzie prze do przodu niczym zapłakany Stalin niosący trumnę Kirowa. Tusk wie, jaka jest prawda o śmierciach, którymi rozkręca kampanię wyborczą, jak i czerwony diabeł z Kremla wiedział, jak skończył żywot jego podobno największy przyjaciel.

Śmierć polskiej delegacji do Katynia z prezydentem Lechem Kaczyńskim na czele została wykorzystana przez ówczesnego premiera jako alibi dla włączenia turbodoładowania dla polityki resetu z Moskwą. Stworzono teatr pojednania polsko-rosyjskiego, by jak operą mydlaną zająć opinię publiczną kompletnie nieistotnym i fałszywym do szpiku kości tematem otwartości Rosji na świat zachodni, jej modernizacji. Widzieliśmy to wszyscy na własne oczy. Tomasz Lis niemal klęczał przed Miedwiediewem, podziwiając jego reformatorskie rządy, a „Wiadomości” TVP 9 maja – czyli w rocznicę przypieczętowania władztwa Moskwy nad Polakami – rozpoczynał przeszywający okrzyk „ura!” i błysk wypolerowanych butów rosyjskich żołnierzy. Z brutalnego morderstwa prezydenta Gdańska partia Tuska zrobiła z kolei show nienawiści i agresji wobec dziennikarzy, oskarżając ich z imienia i nazwiska o zabójstwo, opisując jako ludzi z krwią na rękach. Opowieści polityków PO budowały piramidę kłamstwa – sprawca miał czytać krytyczne wobec Platformy portale, a serwisy TVP Info kazały mu wziąć nóż i rzucić się z nim na nieszczęsnego samorządowca, który jeszcze chwilę przed śmiercią określany był przez politycznych użytkowników jego śmierci człowiekiem nieuczciwym i niegodnym poparcia w wyborach. Uwierał, gdy żył, ale jako zmarły okazał się ugrupowaniu Tuska bliski jak nigdy. Po drodze była jeszcze śmierć nieznanej opinii publicznej kobiety w ciąży, którą z kolei wykorzystano – zresztą wbrew niezwykle emocjonalnym protestom najbliższych – jako pretekst do wzniecenia antyrządowych demonstracji z piorunami na sztandarach. Wrzaski naganianej przez polityków i kompletnie nierozumiejącej natury tej tragedii gawiedzi zagłuszyły cytowane przez niektóre media wypowiedzi rodziny zmarłej matki. Ich głos był nieistotny, bo nie pasował do politycznej narracji. Z kolei śmierć nastoletniego syna posłanki wykorzystano do próby zamknięcia tematu afery pedofilskiej w szczecińskiej Platformie i zmowy milczenia na jej temat, która trwała ponad dwa lata. Tusk obstawiony kordonem polityków PO, prosto z cmentarza dyszał nienawiścią, do czerwoności rozgrzewał agresję wobec dziennikarzy – jednym słowem dwoił się i troił, by przekuć dramat skrzywdzonego chłopca w 2 czy 3 procenty poparcia. Sondaże pokazują, że na próżno. Dziś widać tę bezwzględność wobec ludzkich tragedii w całej okazałości. Śmierć 96 pasażerów rządowego tupolewa posłużyła wyłącznie do umocnienia ludobójczej polityki Kremla.

Morderstwo Pawła Adamowicza nie miało nic wspólnego z polityką, było tylko i aż efektem zbrodniczej natury sprawcy. A pełnomocnik parlamentarzystki i matki tragicznie zmarłego nastolatka ogłosił, iż nigdy jego mocodawczyni nie sugerowała, by śmierć syna miała związek z jakąkolwiek publikacją medialną. Ale fakty dla lidera PO są kompletnie bez znaczenia. On wbrew prawdzie prze do przodu niczym zapłakany Stalin niosący trumnę Kirowa. Tusk wie, jaka jest prawda o śmierciach, którymi rozkręca kampanię wyborczą, jak i czerwony diabeł z Kremla wiedział, jak skończył żywot jego podobno największy przyjaciel. Nie porównuję przewodniczącego Platformy do komunistycznego zbrodniarza, warto jednak zauważyć, iż cyniczne wykorzystywanie przez niego śmierci przywołuje najgorsze skojarzenia.
 

 



Źródło: Gazeta Polska

Katarzyna Gójska