Jeśli rzeczywiście prawdą jest, że fakt awarii ukrywano przez niemal dobę, licząc, że sprawa… przyschnie, to jest to skandal wielkiej próby. I to za to, a nie bezpośrednio za awarię odpowiada Rafał Trzaskowski – bo takich ludzi ma w wodociągach, a teraz jeszcze się wykręca i bagatelizuje problem. Łatwo wyobrazić sobie bardziej drastyczny scenariusz, jak awaria filtrów czy nawet elektrowni lub gazoportu – i próbę lepienia ich taśmą klejącą w nadziei, „żeby się nie wydało” i że „nic się nie stanie”. Po raz kolejny mogą się więc Państwo przekonać, jaka jest stawka nadchodzących wyborów.
Nic się nie stało?
Nie wybiegam aż tak daleko, by porównywać awarię warszawskiego kolektora do awarii elektrowni w Czarnobylu (a są tacy, którzy tak robią). Faktem jednak jest, że sprawa dobrze pokazuje, z jaką ekipą mamy do czynienia w stolicy.